Gdzie kupujecie swoje rodki? W szkółkach, sklepach ogrodniczych, marketach czy za pomocą internetu? Jeśli pokusiliście się na zakup za pomocą tego ostatniego to, czy zamówiona roślina okazała się zdrowa i zgodna odmianowo? Czy osoba/firma, która ją wysłała spełniła Wasze oczekiwania, czy też przeciwnie, zawiodła ufność, którą w niej pokładaliście? Podzielcie się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w tym względzie. Proszę o wyważone opinie.
Wątek ten w zamyśle ma być
wskazówką, gdzie warto a gdzie nie warto kupować różaneczniki i azalie
Rozpoczynam
Mojego pierwszego rodka, Rh 'Blurettia' (2010) zastałam w ogródku po porzednich właścicielach, rodowodu nie znam... 2 kolejne, Rh 'Red Impulse' oraz Rh 'Peter Alan' (oba 2012) kupiłam w
sklepie ogrodniczym, funcjonującym przy OB w Powsinie... następne kupowałam w szkólkach:
--->
Ulińscy, Szkółkarstwo Ozdobne, Konstancin Jeziorna - azalki japońskie Kermesina Rose oraz Schneeperle (obie 2012)
--->
Acrocona, Szkółka Drzew i Krzewów Ozdobnych, Józefosław - Rh 'Claudine' (2014) oraz Rh 'Marcel Menard' (2015)
--->
Grąbczewscy, Rośliny z Runowa, Runów - Rh 'Polarnacht' (2014)
--->
Kordus, Szkółkarstwo Ozdobne, Wola Mrokowska - Rh 'Calsap' (2015)
--->
Majewscy, Szkółka Roślin Wrzosowatych, Witowice - azalia japońska 'Orlice' (2016)
Ze wszystkich powyższych zakupów zadowolona jestem bardzo, miałam wybór, kilka bądź kilkanaście rodków w obrębie odmiany, mogłam chodzić wokół nich i z godzinę, wybierać, odkładać i znów po nie sięgać... w to mi było graj...
poza pierwszym i... ostatnim razem, gdy zdecydował impuls...
szukałam konkretnych odmian... mailowałam do pobliskich szkółek, namierzałam, jechałam i kupowałam... wybierałam rośliny duże, bo zdecydowanie oczekiwałam szybkiego efektu: wow!
Obecnie rośliny rosną i poszerzają swoją objętość, pięknie kwitną (poza rokiem drugim po zakupie, na co mam swoją teorię, że w ten sposób odreagawują i przenosiny, i przekarmienie nawozami w szkółkach)... jedynie pierwsze azalki miały start utrudniony, zakupione jesienią, zostały przeze mnie szczelnie otulone na zimę i mało brakowało, by zadusiły się z tej troski... ale koniec końców przeżyły
Zakupu rodka przez internet dokonywałam raz... to był pierwszy i zapewne ostatni raz... w sumie opisywałam już tą sytuacjęi część z Was historię zna, ale tak się składa, że mój wpis... ba! cały wątek z opiniami... wyparował z internetu i śladu po nim nie ma... ciekawe, komu na tym zależało?
Uważam jednak, że potencjalnym kupującym należy się ta wiedza...
firma, która zawiodła moje zaufanie to:
--->
Oczarjk.pl z siedzibą stacjonarną w Gryficach
Pokrótce rzecz miała się tak: był rok 2014 a ja napaliłam się na Rh 'Calsap' ale to tak bardzo, bardzo... on miał być mój i koniec! Problem w tym, że żadna ze znanych mi pobliskich szkółek w ofercie go nie miała... zajrzałam do netu, wpisałam nazwę i wyskoczył powyższy sklep... ofertę miał bogatą i 'Calsap' też się tam plasował... nie sprawdziłam opinii w necie, dopiero po niewczasie niestety... dają do myślenia... w każdym razie zamówiłam... zamówienie obejmowało Rh 'Calsap' w dużej (15l) donicy oraz azalię japońską 'Kermesina'... kwota, teraz przyznaję, z kosmosu: 190,90 zł + naturalnie koszt dostawy... nie patrzyłam jednak na ceną, bo dominowało we mnie uczucie pożądania... paczka została nadana w piątek i doszła do mnie w 5 dniu od tegoż... to jest doszła na pocztę a ja pobiegłam po nią, jak na skrzydłach... w domu otworzyłam i... chciało mi się płakać...
ujrzałam w niej rodka, który raz, że wyglądał masakrycznie... w pełni kwitnienia (30.04) a upchnięty w za małą paczkę... dwa, nie był 'Calsapem'!
NIE BYŁ ZAMAWIANYM, UPRAGNIONYM, WYCZEKIWANYM 'CALSAPEM' !!!!!
Porawdopodobnie był to 'Progres'... azalka także nie była 'Kermesiną' acz tak była podpisana na doniczce, ale ani jej kwiaty nie były drobne, ani różowe... nie można zatem podejrzewać, że ktoś paczki pomylił... byłam zła, by nie rzec, że wściekła
Ochłonąwszy, napisałam dnia następnego maila, w którym poinformowałam sprzedającego, że otrzymałam produkty NIEZGODNE Z UMOWĄ... wyłuszczyłam w czym rzecz, po czym oświadczyłam, że od umowy odstępuję i zażądałam zwrotu pieniędzy... nieszczęsnego rodka i azalię spakowałam i odesłałam... odpowiedzi się nie doczekałam... zwrotu pieniędzy też
Minęły 2 lata... na znanym nam forum przetoczyła się dyskusja na temat uczciwości sprzedawców rododendronów, wywołana przypadkiem firmy Nordmania.pl... postanowiłam i ja zabrać w niej głos i opisać swoje perypetie... napisałam to, co powyżej... jednocześnie raz jeszcze zwróciłam się do sprzedawcy z szeregiem pytań, dlaczego nie otrzymałam zamawianych roślin a zgoła inne, dlaczego te, co przyszły, były w skandalicznym stanie, zapakowane w nieoznaczoną i za małą paczkę oraz dlaczego do tej pory nie doczekałam się zwrotu pieniędzy... i stał się cud... po 2 latach od sprzedaży sprzedający w końcu mi odpowiedział:
Informujemy że Pani reklamacja została uznana
Wow!
Pieniądze w istocie na konto wpłynęły... tyle opowieści z mej strony... wniosek... cóż... jest prosty:
NIE POLECAM !!!