Polypodium interjectum 'Glomeratum Mullins'
'Glomeratum Mullins', odmiana jednego z trzech gatunków europejskich paprotek -
Polypodium interjectum - jest niejako żywym reliktem epoki wiktoriańskiej, w której szał na odkrywanie nowych gatunków i odmian paproci i ich uprawę sięgnął szczytu. Nigdy wcześniej ani później paprocie nie cieszyły się tak wielką popularnością i nie grały tak znaczącej roli w domach i ogrodach, jak właśnie na przełomie XIX I XX wieku.
Właśnie w tym złotym czasie paprociowym pan Job Mullins pełnił funkcje ogrodnika w posiadłości należącej do lady Oylander w Beaminster (Dorset). W 1873 roku zauważył w tym ogrodzie ciekawą paproć, która została przekazana w ręce fachowców i uznana za formę, prawdopodobny sport
Polypodium interjectum. Jej opis, wraz z dokładnymi rysunkami znaleźć możemy m.in w wydanej w 1912 roku, kultowej książce Charlesa T. Druery 'British Ferns and Their Varietes'. Wówczas, paprotka ta nosiła nazwę 'Glomeratum', lecz w opisach podkreślano nazwisko odkrywcy.
źródło: Internet Archive
Jest to niezwykle ciekawa paproć, choć jakby nieco...chaotyczna. Charakteryzuje się tym, że kształt jej liści jest wyjątkowo niejednorodny i ciężko w jednej kępie znaleźć dwa identyczne. Czasem końcówki zimozielonych frondów są rozwidlone, czasami nie. U innych liści widzimy podwójne, niesymetryczne podziały a inne liście są z kolei niemal lub zupełnie bez rozwidleń. Niektóre z nich są powyginane a inne proste i sztywno sterczące ku górze. Odmiana ta osiąga rozmiary mniejsze, niż gatunek, bo
około 15-20 cm wysokości.
Jakie warunki trzeba stworzyć tej paprotce, by dobrze rosła w polskim klimacie? Należy jej zapewnić lekko słoneczne lub półcieniste miejsce, o próchniczej zdrenowanej glebie. Julian Reed, znany brytyjski kolekcjoner paproci i posiadacz narodowej kolekcji Polypodium, poleca ją do uprawy w różnego rodzaju pojemnikach i określa, jako w pełni 'hardy'. Musimy jednak pamiętać, iż Julian nie boryka się z takimi mrozami jak my, więc dla spokoju warto ją zabezpieczyć na okres zimowy iglastymi gałązkami. Brakuje niestety informacji na temat 'Glomeratum Mullis' w polskich źródłach, ale w moim i Tomasza ogrodzie przetrwała poprzednią zimę pod takim właśnie, iglastym zabezpieczeniem.