Mnie prezenty przynosił Mikołaj.
Teraz jednak mamy też prezenty pod choinką. Choćby nawet symboliczne, nie muszą być drogie, nawet nie powinny.
Myślę tak, jak Asia, w każdym z nas jest dziecko.
Akurat dzieciom chyba najłatwiej wybrać prezent, szczególnie tym młodszym, mniej roszczeniowym .
Dzisiaj mało kto ma czas, by zrobić prezenty własnoręcznie.
Ja także nie mam tego czasu . Potrafię jednak robić na drutach czy szydełku i wykorzystuję tę umiejętność.
Tego roku dziewczęta [a mam je cztery, bo dwie córki i dwie synowe] dostaną chusty.
Na razie mam zrobione dwie, trzecia w połowie i jeszcze jedna w planach. Mam zamiar zdążyć



To takie większe formy,wymagają sporo czasu.

Robiłam też mniejsze; zakładki do książek, szaliki, czapki, rękawiczki, paputki.







Robótki to metoda na przetrwanie ciemnego listopada i grudnia

Wiem, że nie każdy może takie prezenty zrobić, sama muszę jeszcze coś kupić dla męskiej części rodziny, pewnie będą to książki, płyty, słodycze.

Elu, w takie prezenty włożone jest najwięcej serca

Chciałabym dostać takie prezenty.

Są ludzie, którzy lubią przewidywalne prezenty i nie warto ich czymś na siłę zaskakiwać. Panowie w mojej rodzinie kochają prezenty w postaci skarpetek i maszynek do golenia. Te drugie kupuje w sieci xxxxx i mam załatwione prezenty dla czterech osób.

Jak tam sprawy prezentowe? jakie macie pomysły dla najbliższych?

Ale cisza na forum...Po ostatnim zgiełku związanym ze zlotem, to aż szok. Normalnie słychać, jak makowce w brytfannach rosną

U mnie kroją się jabłka na piernik japoński według Twojego przepisu

Polla w brytfannach ? To chyba na mięsku pieczone ?
Ja już sobie siedzę z nogami na pufie, pełen luzik.
Jutro tylko po Magdę na lotnisko i ... święta.

Właśnie wyjęłam pasztet z piekarnika i włożyłam makowiec.. jakbyś mnie widziała Polu..

Wielka Siostra zawsze czuwa i wszystko widzi. Nic nie umknie jej uwadze. Howgh

A ja własnie wróciłam z pracy, nastawiłam rosołek i zapeklowałam na sucho kawałek karkówki Teraz pije kawe i zastanawiam się, do mmmm...kogo wkręcić się na święta, więc spowiadac mi się tu, co kto robi

Majeczko, pochwal się, jak wyszedł, ale on zawsze wychodzi. to stary, niezwodny przepis.

Ino, moja babcia zawsze mówiła "brytfanny', albo 'rynki'

U nas też cisto się piecze w brytfannach.
Mięsko w gęsiarce

Polluś on zawsze wychodzi ten piernik to moja zielonozakręcona tradycja wigilijna
Czy to brytfanka czy rynka czy blacha albo forma, co region to inna nazwa prawie podobnych naczyń kuchennych
Mój piernik piecze się w blaszce

Smakuje chociaż?

No ba, jakby nie smakował to bym nie robiła

Ja piekę w formach i blachach, czasem na kamieniu. Wczoraj przełożyłam piernik, teraz zabieram się za makowce - w tym roku "zaszalałam" i robię z białym makiem. Jutro sernik, chleb, ryby i kompot. W wigilię nie stoję przy garach - odświeżę chatę i mam czas dla siebie.

Ja wyciągam właśnie z pieca kapuśniaczki >>> Przepis tutaj <<<

Ewa, apetycznie wyglądają.
U nas w brytfankach to tylko mięsiwa a ciasta to w formach lub blaszkach , dlatego ten uśmiech z makowca w brytfance. Co kraj to obyczaj. Każda okazja jest dobra, żeby poznać nasze regionalne obyczaje.
Życzę przepysznych wypieków i naturalnie wspaniałych świąt.

Efciu zwinęłabym Ci takiego kapuśniaczka
Zrezygnowałam ze wszelkich dodatków do barszczu, sam w filiżance do popicia karpia i kapusty z grzybami, bo ileż to człek może w siebie wcisnąć wszak czekają jeszcze makówki i moczka i piernik który właśnie się studzi

Majeczko, ja na Wigilii nie mam żadnych ciast. Ze słodkiego jest tylko kompot z suszonych owoców. A i tak wszystkiego jeszcze zostaje
Słodkości są w święta.

Szkoda, że ze względu na odległości i gorący okres przedświateczny, nie możemy zorganizować spotkania - Wigilii. Alez byłyby na stole ciekawe potrawy z różnych stron Polski.
U nas - gdy byłam dzieckiem - robiło się z tych głównych dań: krokiety z kiszoną kapustą i grzybami, groch z kapustą, barszczyk do krokietów, karpia smażonego i oczywiście pierogi z kapustą i grzybami, sledzie z cebulką, ew. zupę z suszonych grzybów. Ani makiełek, ani kapuśniaczków. Piernik, to wiadomo, czasem makowiec drożdżowy. Na stole, w świeta pojawiała się szynka konserwowa, która mój ojciec przynosił z przydziału, z zakładu pracy.

W 'schowanku' (takie miejsce za kuchnia, gdzie trzymało się kotły do gotowania prania, wanny do kąpieli, sanki na zimę...) ukryte były pomarańcze i symboliczne prezenty - dla mnie zawsze książka Wcześniej, chodząc do miasta, rodzice przyglądali się na co patrzymy, co oglądamy a że w domu się nie przelewało, prezenty były skromne.

Edit: Raz dostałam pod choinkę nóż, tzw. finkę którą mój tata sam zrobił. Trzonek z rogu jelenia, chromowana., To było już w dalszych czasach szkoły średniej, gdy sporo pałętałam się po górach i nizinach.