Swietko, ja do niedawna też nie przepadałem za roślinami, które trzeba na zimę wykopywać, przechowywać, oznaczać, żeby nie pomylić, co się miało. Dużo z tym zachodu, wolałbym sobie jesienią odpocząć, ale jakoś się przemogłem. Bez odrobiny wysiłku się nie da - taki banał.
Miłko, oczywiście, chciej, a będzie Ci dane, o ile się namnoży i uchowa.
Gosiu, na pewno potrafisz, po prostu za bardzo kochasz kwiaty. Trudno ich nie kochać, ale w cieniu będą się męczyć, więc trzeba świadomie wykluczyć. Ha! Ja tu tak peroruję, wymądrzam się, a sam mam problem z azaliami wielkokwiatowymi, które z nie swojej winy znalazły się nagle w niezbyt komfortowych warunkach - w cieniu rozrastającej się coraz bardziej korony magnolii Alexandriny. A ja nie umiem z nich zrezygnować. Inna rzecz, że nie bardzo mam je gdzie przesadzić na bardziej słoneczne miejsce. Kwitną wyraźnie słabiej niż dawniej. Co roku podcinam trochę magnolię, żeby ratować sytuację, zrobić ją bardziej ażurową, ale efekt skromny.