Geniu - magnolia jest już sporym drzewkiem, to prawda, kwitnie co roku obficie, może dlatego ma rezerwy, kiedy nadejdą przymrozki. Wyglądała ok (teraz już kwiaty opadły), ale mimo wszystko trochę było na nich znać piętno niskiej temperatury.
Żaneto, bardzo powolutku. Wszystko jest strasznie spóźnione i niestety widać też trochę uszkodzeń i strat. Teraz wiele rzeczy wychodzi. Dopiero zaczęła kwitnąć japonka Madame van Hecke, choć rok temu miała kwiaty już na przełomie kwietnia i maja. Trochę pędów musiałem jej po tej zimie wyciąć. Kwitnienie nie jest i na pewno nie będzie tak obfite jak w ubiegłym roku. To samo chyba będzie z pozostałymi azaliami japońskimi, może poza kilkoma. Zakwitną, ale to nie będzie to, czego można by się po nich w normalnych warunkach spodziewać. W dodatku dziwnie się to jakoś odbywa w tym sezonie, jakby miały kwitnąć na raty, trochę teraz, trochę za chwilę, albo niektóre pąki tylko zamarkują. Bardzo nierównomiernie. Coś więcej będę mógł powiedzieć po 20 maja, tak myślę, albo i później. Najbardziej oberwała Juliette. Dziwna zresztą sprawa, bo po zimie wydawała się wyglądać nieźle, a parę dni temu zauważyłem, że uschło jej kilka sporych pędów, więc się zastanawiam, czy to na pewno od mrozu? Widać było na niej sporo drobnych pajęczynek, więc możliwe, że w ostatnich tygodniach dopadł ją przędziorek. To tym bardziej prawdopodobne, że stojąca obok wielkokwiatowa azalia Jock Brydon też dziwnie się męczy ze startem i chyba pousychały jej pąki (pajęczynki są na niej również dostrzegalne). Spryskałem obie Magusem, zobaczymy, jak się ich losy potoczą. Wśród pozostałych azalii wielkokiwatowych sytuacja jest lepsza, ale i tu mam straty. Nie ruszyła w takim tempie, jak powinna Knap-Hill Hybride, wiele przyschniętych gałęzi musiałem wyciąć, dużo pędów wybija z ziemi. Wygląda po tych zabiegach żałośnie, poważnie myślę, by ciachnąć ją znacznie radykalniej, albo w ogóle usunąć. Na dobra sprawę nigdy mnie nie zadowalała, choć mam ją od bardzo dawna i urosła wysoka. Zawsze marudziła, kwitła słabo (w tym roku ma kilka rachitycznych kwiatów na prawie gołych gałęziach), jest mało odporna. Musze podjąć jakąś decyzję. Pewnie ciachnę i dam jej szansę przez kolejny rok.
Tak wygląda Knap-Hill Hybride po przetrzebieniu.
A tak Madame van Hecke. Nie mam pojęcia, czy jeszcze się coś na niej rozwinie, ale i tak nie dorówna w najmniejszym stopniu zeszłorocznej (jest w wątku tematycznym, łatwo porównać).