Wiesiu, już wiem, bo w tamtym tygodniu odwiedziła mnie
Ula (
Orszulka). Ta moja peonia to nie Jeanne d'Arc tylko Mme Calot (Miellez, 1856).
Jeśli ją nadal chcesz
, to kawałek będzie twój jesienią.
Muszę powiedzieć, że ten rok mnie nieco rozczarował w temacie peonii. To znaczy nie rośliny. Ten kwietniowo-majowy przymrozek odbił się utratą wielu peoniowych pączków, a kwiaty nie były ani piękne, ani okazałe. U Edulis Superby, wręcz wyglądały jak podwiędnięte.
. Nie było możliwe rozpoznanie odmiany biało-żóltej peonii typu japońskiego. Miała z 5 pączków, ale te pozostawały zielone, wciąż nie większe niż 1 cm, więc je w końcu oberwałam. Wieloma kwiatami zakwitł Neon, nie były one jednak zbyt okazałe, choć urocze. Daleko im było do uroku kwiatów z tamtego roku.
Tak jak w tamtym roku – tylko jednym kwiatem zakwitła peonia podejrzewana o bycie peonią Boule de Neige.
Peonia, która podoba się
Ewie (
Nowince), to może być Bridal Shower, ale do końca nie wiadomo, bo kwiaty w tym roku takie sobie, ale może ten jeden charakterystyczny.
Peonia Duchesse de Nemours miała kilka małych kwiatuszków i nie zdążyłam ich zfocić. Orszulka powiedziała, że moja wiśniowa peonia, która też w tym roku specjalnie się nie popisała to może być Music Man. Jak oglądałam zdjęcia w necie, to mi pasuje. W oryginale jest taka buraczkowa lub ciemnoróżowa z odcieniem fioletu
.
Coral Sunset to Coral Sunset, więc choć tu się zgadza
. Luis van Houtte, to miał takie dwa kwiatki, że lepiej nic nie mówić (w każdym kwiatku kilka płatków na krzyż). Philomele też nie była tak piękna jak tamtym roku.
Pięknie zakwitła Raspberry Sundae, ale miała tylko kilka charakterystycznych kwiatów.
.
Zakwitła mi dwoma kwiatami ostatnia „internetówka” i bardzo mi się podoba. dodam, że pachnie. Szkoda, że Ula jej nie widziała, może miała by jakiś pomysł.
Oprócz Mme Calot to zakwitla/zakwitnie (byłam na działce w niedzielę) mi jeszcze peonia od sąsiada.
Na razie pokazała tylko pączek.
Chwilkę nad nim popracowałam (pogłaskałam) i najwyraźniej trafiłam w punkt G peonii
, bo pokazała mi tyle:
Ciekawa jestem, co z niej będzie, ale jak pamiętam u sąsiada miała duże, piękne pachnące kwiaty. Ładnie przyrosła mi peonia Festiva Maxima, ale to wciąż kawałek, więc nie jestem pewna czy w przyszłym roku zakwitnie. Różowa pudrowa miała kilka pączków, ostałsię jeden i się nie rozwinął
. To może być Sarah Bernhardt. Krzaczek już całkiem, całkiem. Pewnie w przyszłym roku będzie kwitł (w tym już chciał). Jest jeszcze jedna wiśniowa – pachnąca. Ta tworzy spory krzaczek, ale głównie z małych, krótkich kłączy. Zastanawiam się, czy tych kłączy trochę nie oddać, bo wiem już, że są zdrowe.
Nazbierało mi się, więc reszta w następnym poście.