Ale fajnie! Rodzina znalazła fajne miejsce na spa (drinki, kąpiel, bąbelki, szum wody)!
Moje chyba nie lubią mojego poidełka, bo coś tłoku nie widzę pomimo upałów i suszy.

Miałam niedawno napisać, że nie miała baba kłopotu, to sobie kaskadę zbudowała , ale wygląda na to, że niedociągnięcia poprawione, woda czysta, a już tych wróbli to przepatrzec nie mogę z zazdrości

Przepiękne fotki z ptaszorkami

Martuś, ptasiory się zanęciły, to teraz ciągle przylatują. Poniżej zdjęcia z dzisiaj

Danusiu, ciężko się do nich zbliżyć bardziej, ale dają się przyłapać.

Miłko, marzy mi się lepszy sprzęt do fotografowania









Woda w oczku zrobiła się tak czysta, że widać najmniejsze kamyczki na dnie. O rybkach nie wspomnę .

Żeby się tylko koty nie dowiedziały o tych ptasich kąpielach

Na szczęście ptaki są bardzo czujne, a koty nie mają się gdzie zaczaić, żeby zapolować z zaskoczenia .

Dobry sprzęt nie jest zły, ale zdjęcia fajne wyszły! Jak masz takie marzenie - powolutku je spełniaj!

Edytko, co zastosowałaś, ze woda jest teraz jak kryształ?

Zdjęcia ptaszorków cudne i widać jak bardzo się cieszą, bo kamyki wkoło całe popryskane. Znaczy baraszkują tam sobie bardzo

Efciu, ptasiory chlapią na wszystkie strony . A co do wody, to właśnie nic nie zastosowałam i nie wiem, jak to się stało . Ogólnie to mam pompkę do kaskady na którą nałożyłam filtr gąbkowy. Nie sądzę jednak, żeby to zadziałało, bo pompka i rośliny były w wodzie prawie 2 tygodnie i była całkowicie mętna. W sobotę posadziłam zakupione wcześniej rośliny (siedzące tymczasowo z grubym żwirze) w ziemię do oczek i umieściłam z powrotem w wodzie. Następnego dnia zauważyłam, że woda robi się bardziej przezroczysta. Zbiegło się to z obniżeniem temperatury (szczególnie nocą), więc może to też miało znaczenie. Z każdym dniem woda stawała się bardziej klarowna i po ok. tygodniu zobaczyłam dno. Co zadziałało? Nie wiem . Czy wszytko na raz, czy jeden czynnik? Nie mam pojęcia. Mam tylko nadzieję, że taki stan się utrzyma i nie będę musiała poszukiwać usilnie odpowiedzi na to pytanie .

Miłko, w tym roku spełniłam już wiele marzeń ogrodowych i nie tylko . Zanim będę spełniała marzenia sprzętowe ,będę musiała najpierw przeszkolić się z fotografowania. A póki co, stoi wyciągnięta maszyna do szycia. To kolejny pomysł, żeby zdobyć nową umiejętność .

Edytko cudną masz wodę w tym oczku jak kryształ a fotki śliczniusie

Kaskady gratuluję a chlupiące się ptaki to piękny obrazek .
Umiejętność szycia to niewielka filozofia , ciekawa jestem jakie będzie pierwsze twoje dzieło

Fotki ptaszków wspaniałe -zobacz ile radości im sprawiłaś -

No proszę. Pani se zrobiła kaskadę i wszyscy zadowoleni. Pani z ptaszorków Lucynka z rybek, pop prostu raj. Jaki filtr zamontowałaś . Taki akwarystyczny, czy specjalny do oczek ? Temperatura ma na pewno wpływ na wodę ale pewnie największą robotę robi filtr.

Stadko ptaków super wygląda, ja widziałam raz jak u mnie ptaki rano kąpały się w poidełku, teraz mam całą zimę na przemyślenia i wiosną napewno powstanie u mnie większe oczko, dla takich widoków warto mieć oczko w ogrodzie.

Może faktycznie wszystko na raz zadziałało, ale może to rosliny zadecydowały o wszystkim,
U Izy bez kaskady rosliny chyba same regulują wygląd wody.
Też ma czystą, klarowną wodę

Odpowiem wszystkim razem, bo właściwie wypowiedzi sę w jednym temacie. Po tym, jak ucieszyłam się z klarowności wody glony zaczęły się rozrasta bardzo intensywnie. Woda stała się zielona jak ja w temacie oczek . Ponieważ zupełnie się nie znam obawiałam się czy nie zaszkodzi to rybkom. M powiedział, że nie - przecież ryby żywią się glonami. Dla pewności sprawdziłam w necie co jedzą karasie i uznałam, że skoro tak, to nie będę ich karmić - niech jedzą glony. Istotne ograniczenie podawanej karmy (właściwie to dostają ją tylko wtedy, jak chcemy sobie popatrzeć na rybki ) okazało się trafną decyzją, bo nadmiar glonów zniknął. Tak więc, sprawa czystości w oczku jest bardzo dynamiczna .

Ino, nałożony filtr, to taka gąbka pasująca do pompy o mocy 3500 l/h, więc raczej do oczek a nie do akwarium .

Wiesiu, uruchomienie maszyny okazało się nieco problematyczne, więc znowu inne sprawy odciągnęły mnie od szycia.

W sobotę byłam w Daglezji na Jesiennych barwach traw. Jako, że nie mam już miejsca na nowe nasadzenia (ewentualnie jeden krzaczek lub małe drzewko, jako parasolka dla rodków) planowałam odbiór zamówionej piwonii + ewentualnie wspomniany krzew. Oczywiście przy okazji należało odwiedzić Końskowolę. Pierwszy punkt programu to była szkółka Kurowskich i
zobaczyłam całe łany dereni .
Wiedziałam, że dobrze się to skończyć nie może. Biegałam pomiędzy rzędami z obłędem w oczach. Nawet Pamelka, patrząc na mnie, z niepokojem przypomniała, że mówiłam coś o braku miejsca w ogrodzie. A potem była jaszcze jakaś szkółka i tu już wykazałam się brakiem asertywności i wzięłam co kazali - a szczegółowo kazali brać kielichowca Venus - że niby piękny i cena niespotykanie niska . Próbowałam bronić się nieudolnie, ale wszyscy, którzy nie mieli, to właśnie nabyli i zabrakło mi argumentów .
Tak więc wróciłam do domu w takim towarzystwie:



I szczegółowo:
dereń kousa Capuccino:





Czy widzicie te cudna pączusie ? Mam nadzieję, że wiosną będzie prawdziwy popis .





dereń kousa Samaritan:



Też ładnie zapączkowany :



Kielichowiec Venus:



I jeszcze chciałam prosić o pomoc w zagospodarowaniu przestrzeni pomiędzy garażem a komórką. Fragment ten znajduje się w części gospodarczej, niedaleko piwnicy i warzywnika. Chciałam stworzyć tutaj ładny, intymny zakątek z hortensjami i paprociami, ale kiedy mąż wyciął rosnące tam chaszcze mój entuzjazm opadł. Odsłonięta została paskudna stodoła sąsiadów. Nie wiem, co mam zrobić z tym miejscem . Nie mogę puścić pnącza na ścianę, bo to zagrozi dobrosąsiedzkim stosunkom. Ktoś ma jakiś pomysł









I widok na to miejsce ze szczytu piwnicy.

Edyta jesteś niesamowita z tymi zakupami..!
Aż się boję tego słowa, ale.. szykujesz czasem jakąś (........) kolekcję dereni..?
Wiosną będzie szał!

Jeśli nie można puścić pnącza po ścianie, to może jakaś Wasza podpora a na niej hortensja pnąca..
szybko rośnie.. kwitnie latem..

Nelu, rozważaliśmy z mężem kratkę z pnączem, ale obawiamy się, że zrobi desant i zaanektuje również ścianę. Aktualnie raczej zastanawiam się nad jakimś szybko rosnącym drzewem .

Co do dereni, to nie odnajduje w sobie żyłki kolekcjonera. Przyznaję, że mam fazę na derenie , w tym roku kupiłam 4 szt: hybrydę Venus i 3 kousa (Satomi, Samaritan i Capuccino). Może coś się tam jeszcze przyplącze, ale jak siebie znam, to przychodzi moment wysycenia. Tak było z trawami, liliowcami, piwoniami. Tamte rośliny również kocham nadal, ale preferuję różnorodność .

Ostatnio Moniczka Th opowiadała o swoich ogródkowych kotach. Ja też mam dla Was pewną opowieść:

Siedziała sobie biała kicia:


Całlkiem sympatyczna, prawda?


Wypatrzyła kicię Lucyna:


Jakaś akcja się szykuje:



Trzeba się przyczaić:



Ja? Ja tylko futerko sobie tutaj myję :



Ha, nie patrzy


Uwaga!


I siup:



Mam cię:



I po chwili siedziała na górze już tylko jedna kicia - szara .

Miejsce strategiczne, nie dziwie się, że walczą.
Nie dziwię Ci się, że przywlokłaś derenie. Ja też do nich mam słabość, ale raczej do białych. Choć obiecałam sobie, że i kousa sobie sprawię. Podobają mi się bardzo!
A chaszcze trzeba posadzić świeże i tyle!