Dawno mnie tu nie było.
Spadł śnieg i w ogrodzie nic się nie działo... do środy...
Święty Mikołaj podesłał mi pocięte patyki . Zastanawiam się tylko czy wyzrębkowana rózga, to nadal rózga .



Ponieważ miałam zawalone pół podjazdu (zdjęcie zrobione po uszczupleniu kupki z prawej i połowę) i zablokowany dojazd do garażu, konieczne było sprzątnięcie przynajmniej jednej sterty.
Dobrze, ze przynajmniej częściowo miała przygotowane rabaty:



Dołożyłam trochę kartonów i oto efekt przewiezienia 50 taczek:



Została połowa (może nieco więcej):



Małgosiu, basenu robić nie będę, bo za dużo w nim pracy. Do pływalni miejskiej mam 1,5 km. Wolę więc wariant bezobsługowy. Myślałam o ewentualnym stawie kąpielowym, który miałby część obsadzoną roślinami, a głębszą przeznaczoną do pływania, ale nie wiem, czy kiedyś się na to zdecyduję. Ja wchodzę do wody to lubię przepłynąć konkretny dystans (zwykle jest to 1,5 km). Ile razy musiałabym zawrócić, żeby zrobić taki odcinek w przydomowym basenie ?

Wszystkim odwiedzającym życzę radosnych Świąt

edyta napisał: Coś wąska ta rabata . Rozumiem, że kolezanka Edyta zostawiła sobie przyjemność poszerzania na późniejszy termin?

A czekałam Tomku, aż skomentujesz obrzeże .
Oczywiście, że rabata ma minimalną szerokość, obejmującą aktualne nasadzenia. Generalnie, to raczej trawnika w tej części nie planuję - no może jakieś małe fragmenty miejscami . Tymczasowy trawnik hamuje inwazję chwastów.
Przygotowanie nawet tej wielkości rabat to spore przedsięwzięcie (dużo kartonów, zrębków, itd. ) .

Dużo pracy za Tobą i przed też. Zrąbki to złoto! Dobrze to wyglada i dobrze ściółkuje. Mnie czeka ząbkowanie po zimowym cięciu drzew.
Dziękuję za życzenia!

Edytko -super to wyszło ,dobrze Mikołaj pomyślał....ale że ganiał Cię do roboty w Wigilię .....ja właśnie przez latanie po ogrodzie przed wigilią się przeziębiłam bo zalało mi oczko i chcieliśmy odpompować a że węże poskręcane i zamarznięte to się nie dało a co zmarzłam to zmarzłam

Żanetko, ja też się trochę wymarzłam przed świętami, bo ciągle padało. W samą wigilię już nie pracowałam w ogródku . Dzisiaj położyłam resztę posiadanych kartonów i M przewiózł kolejną partię zrębków. Teraz muszę poczekać na sygnał ze sklepu, że nazbierali nieco makulatury.
Miłko, rozumiem, że będziecie mieć swoje zrębki?

Oooo Pani le tutaj sie cały czas dzieje
Co do stawu to masz rację u nas to byś chyba nawet nie nawróciła

Edyta tyle planów i zamierzeń przed Tobą..! Niech Ci Matka Natura sprzyja a sił nie zabraknie..!!
Zdrówka..!

Edytka, jak Ty lubisz taki konkretny wysiłek, to faktycznie basen i staw nie ma sensu.
Ty masz chyba adhd.
Nie usiedzisz w miejscu.
Ja już dawno prace ogrodowe zawiesiłam, a tu cały czas cos się dzieje

Weno, Inspiracjo, Edytko... Ależ cudownie, budująco i optymistycznie u Ciebie
Naczytałam się, naoglądałam aż do fizycznego zmęczenia. Dopiero tekst "dorwę się jak Reksio do szynki" wywołał kilka ataków śmiechu, dzięki którym odkleiłam wzrok od monitora i rozprostowałam wykabłęczony kręgosłup
Jeszcze tylko obejrzę Maję w Twoim ogrodzie i będę miała względnie kompletny obraz dzieła Twojego życia, bo tym są przecież nasze ogrody. Pozdrawiam, pisząc to nie do końca wyleczoną prawą ręką z tym że mnie w kość dały pracę remontowo-porządkowe domu Jakoś ogródkowanie umiem sobie serwować z większym umiarem

Gosia dobrze zauważyła chyba masz ADHD ... na tyłku nie usiedzisz...
no ale efekty widać... ależ mnie się podobają te karpy... a jak jeszcze pokryją sie mchową patyną

Edyta, przepływasz 1,5 km..?! Jesteś niesamowita.

Tamaryszek napisał: Podejrzewam, ze na pływalni ma fajnego ratownika i chce się przed nim pokazać ...kto by sie tam męczył 1,5 km...no przestań

Tomku, jak mam dodatkowy doping, to przepływam 2 km . A jak obok na torze jest ktoś wart uwagi, to i średnia prędkość ulega zmianie .

Izko, to raczej nie jest wielki wyczyn. Standardem jest 2 km w godzinę, ale tyle mnie nuży. Wypracowałam sobie taką normę 45 min - 1,5 km i to jestem jeszcze w stanie robić systematycznie. W końcu ile można pływać od ściany do ściany .

A.niu i Gosiu - Margo2, z pewnością można u mnie zdiagnozować ADHD, ale nie jestem osamotniona w tym zakresie na forum . Karpy sprawiają, że rabaty nie wydają się puste. Cieszę się, że tyle ich mam, bo część krzewów rosła w granicy, albo po stronie sąsiada, ale on chciał je wywieźć .
Co do prac ogrodowych, to pisałam ostatnio w innym miejscu, że udało mi się właśnie posadzić niemal wszystkie krzewy, które czekały w doniczkach (20 szt.) i trochę bylin (z pamięci mówię, że 14). Wysadziłam cebule i spadł śnieg. Wczoraj owinęłam hortensje włókniną, choć zmarzłam przy tym . Cieszę się ze śniegu i zimowej pogody (lecz ich nie lubię), bo lepiej niech ten klimat nie zmienia się aż tak szybko. Z utęsknieniem czekam jednak na wiosnę .

Iwonko Siberko, chyba coś się dzieje z tymi udostępnieniami odcinków, bo ja też jakiś czas temu szukałam i nie mogłam znaleźć. Będę musiała sprawdzić, czy po awarii komputera zachowała się prywatna kopia, którą dostaliśmy przed emisją . Co do wysiłku, to ja chętniej pracuję w ogrodzie niż w domu. Pomysły na zmiany w domu przychodzą mi do głowy jedynie zimą, w inne pory roku za mało spędzam w nim czasu .


Nelu, planów dużo i one dają mi powera do działania. Przyznam jednak, że po raz pierwszy pomyślałam ostatnio, ze może to nie jest miejsce docelowe w moim życiu. Okolica bardzo się zabudowuje i nie wiem, jak będzie wyglądać ten teren za kilka lat .

Danusiu, jeśli głębokość odpowiedna, to do zawracania dużo miejsca nie potrzeba . Zgadnij o kim jeszcze myślałam odpowiadając A,ni i Gosi .

Mało robię zdjęć, bo nie ma co pokazywać. U mnie od wczoraj jest zima:



Najwięcej czasu spędzam przy oknie obserwując ptaki, ale mój obiektyw nie nadaje się do ich fotografowania . Efekty są marne.
Nie wiem, kto uważniejszym obserwatorek: ja czy pani kosowa ?





Pierwszy raz obserwuję w swoim ogrodzie rudzika. Zdziwiło mnie to, że zawsze jest jeden i wyczytałam, że są samotnikami, bardzo walecznie broniącymi swego terytorium. W pary łączą się tylko na czas lęgów. Mój Rudzio przylatuje na jedzenie systematycznie, chociaż nie widziałam go jeszcze w samym karmniku, ale albo na winogronie, albo pod karmnikiem, gdzie żywi się ziarnami zrzuconymi przez sikory.

To niecierpliwie czekam na cynk o odnalezionym nagraniu MwO
U mnie kosa i rudzika nie uświadczysz, za to ozdobą stada żarłoków jest grubodziób, też jeden. Muszę o nich poczytać... ale pamiętam, że w którymś karmniku 10 grubodziobów tłukło się o żarełko

Iwonko, u mnie za to kosów całe mnóstwo. Chodząc po ogrodzie niemal zawsze jakiegoś spotykam. Czasami potrafią siedzieć po 5-6 na jednym drzewie.

Zazdroszczę Do mnie latem jeden przyleciał na rekonesans. Posiedział chwilę na drodze, rozejrzał się i odleciał bezpowrotnie. Ewidentnie mu się nie spodobało. Muszę dokupić trochę róż i kloników palmowych
Rok wcześniej w tym samym miejscu siedział dudek... pierwszy i ostatni raz. Czego temu brakowało??? Może powojników??? Już zamówione

Rudziki to indywidualiści. Robią co chcą. Jak już zajrzał i mu się spodobało, nasłuchuj jego śpiewu niebawem. Na pewno znajdzie miejsce na gniazdo. Kos zresztą też...

Miłko, kosy mieszkają u mnie od lat. W sezonie przetrząsają korę w poszukiwaniu robaczków (i zasypują nią pół trawnika ) a zimą żywią się winogronem, którego zawsze bardzo dużo zostaje dla ptaków., Co do rudzika, to czytałam, że on nisko buduje gniazda. Boję się, że moje koty zaraz wytropią

Iwonko, ja w swoim ogrodzie widziałam 2 razy dudka -na czereśni. Za to grubodzioba nigdy nie spotkałam. Czasem przylatują dziecioly, zięby lub gile. Od paru lat panoszą się także sójki, Żeby zwabić ptaki to chyba bardziej potrzebujesz, owoców niż powojników i klonów .

U mnie i kosy i rudziki, co mnie bardzo cieszy. Oprócz mojego dokarmiania pasuje im chyba masa owoców bluszczu.