Krzysiu, przez lata trochę się uzbierało roślin - więc jest co wyciągać na światło dzienne - jeśli oczywiście ktoś przypomni

Wiesiu,paproty poza nielicznymi rezydują jeszcze w starym ogrodzie. Z cieniem fakt, krucho jeszcze u mnie, ale do wiosny coś tam wymyślę i przeniosę pozostałe. No i te zamówione obecnie gdzieś posadzę - odbiło mi normalnie w tym temacie

Gosiu, nawracaj się, nawracaj - to teraz na czasie nawet jest

Inko, mnie również cieszy fakt, że zarówno moje dzieci jak i wnuczęta wręcz pochłaniają książki (po kimś to w końcu mają w genach )
Paproty jak paproty, zaraźliwe jak wiele innych zieloności. A jesienią wiadomo, odporność spada więc grzech nie wykorzystać takiej okazji
Zdrówka i powodzenia

Polutku, moje dwie wnuczki są w maturalnej, potem już szkolniaki - więc takie maleństwo i to jeszcze tak daleko na nowo rozpala babcine namiętności. Ale przyznaję Ci rację, matka Natura ma świetne wyczucie w tej kwestii. Wyspiarze przylatują w kwietniu na dwa tygodnie, potem z M lecimy do nich, ale to już w lecie
A paprocie, jakoś tak sobie przypomniałam, że przecież coś tam u mnie też rośnie..........................

Coś dla irysomaniaków .............................................................
Robert przysłał mi swój nowy kalendarz, i wierzcie mi, jest na czym oko zawiesić




Już czekam na wiosenną ofertę

Vero, głęboko 'weszłaś' w irysy? Mnie jakoś nigdy specjalnie nie pociągały. Owszem, kwiaty - szczególnie w masie są piękne, ale tak krótko cieszą a potem te sterczące kikuty ze zbrązowiałymi resztkami...

Polutku, irysy to moja pierwsza ogrodowa miłość, i chyba już dozgonna

Jak Ty wsiąkłaś w paprotowy wątek to ja chyba tam nie wejdę. Boję się.
Kuchnia piękna. Marzy mi się nowa, ale na razie to marzenie ściętej głowy
Wnusia teraz rzuca facetów na kolana, to co będzie potem?

Margo2 napisał:
Wejdź, wejdź

Gosiu, w irysy wsiąkłam prawie w dzieciństwie, moja mama mnie zaraziła tą chorobą. Do dzisiaj się zastanawiam, skąd zdobywała te skarby w tamtych czasach. Na sąsiedzkich działkach rosły żółte albo niebieskie, u nas było kolorowo.
No ale do tych obecnych ani się umywały...............................

A z wnusią to pożyjemy, i zobaczymy co za ziółko z niej wyrośnie

Poll napisał:



Polutka ma racje !!!!! Wchodź śmiało

Ponieważ tu i ówdzie pojawił się piękny biały puch - a u mnie nadal czarna, smutna , postanowiłam poprawić sobie i nie tylko nastrój.
A nóż uda mi się przywołać trochę białego do siebie..........................

Vero, tylko nie przesadzaj z tym przywoływaniem, bo co będzie gdy za każdą fotkę dostaniesz 10 cm śniegu?

To przypomnę sobie dzieciństwo Marku Wtedy zaspy śniegu sięgały okien albo i wyżej.....................i to była prawdziwa zima

Verciu ale przybieliłaś u mnie był śnieg ale go już nie ma i znów zrobiła się szaro co raz częściej wracamy wspomnieniami
do zim z wysokimi zaspami

Verciu już wolałabym tę niż tyle tego ciężkiego, mokrego, białego
Wszystko przygięte do ziemi, chyba jakieś gałęzie sosny połamane a ja resztki śniegu zrzucanego z iglaków miałam nawet pod koszulką, z rodków i ostrokrzewu zgarniałam te mokre gówno gołymi rękami
Z klimatem wcale mi się ta robota nie kojarzy
Takie białe widoki jakie pokazałaś to bym wolała, śliczne kwitnienia

Vero, cudowny kielichowiec Venus tez sobie takiego sprawiłam i ciekawa jestem, czy obdarzy mnie kwiatami w przyszłym roku. Jakies specjalne zabiegi przeprowadzałas, ochraniałaś go od mrozów?

Vero, wszystkie roślinki wiosenne cudowne i widać ,że zdrowiusieńkie.
A co, to za drobna biała roślinka z białą szachownicą?
Kielichowiec Venus, tez wpadł mi w oko jest śliczny ja mam tego o ciemnych kwiatach.
Uwielbiam wpadać do Ciebie,i patrzeć co nowego słychać. Rośliny, są ciekawe i rosną w pięknych kompozycjach
a to kamień, korzeń czy pieniek wszystko jakby rosło w lesie

Od powrotu z Anglii, dzisiaj po raz pierwszy widziałam prawdziwe Jakże pięknie świeciło kilka godzin

Aniu, nie przepadam za zimą, ale lubię kiedy jest mroźno, skrzypi pod butami a słońce skrzy na śniegu aż oczy bolą..............
Trochę przymroziło w nocy, teraz też już na minusie, ale gdzie białe ???

Majeczko, współczuję białego, mokrego, ciężkiego i w nadmiarze

Polutku, Venus zimowała w starym ogrodzie, bez żadnego okrycia.Tylko co to była za zima. Wiosną przeniosłam do nowego. Teraz mam przygotowaną korę do kopczykowania i włókninowy kubraczek na wszelki wypadek - gdyby jednak zima raczyła zawitać

Majeczko, to naradka północna. Po kwitnieniu zamiera, ale w sprzyjających warunkach daje satysfakcjonujący samosiew.

Z kielichowców mam też "Hartlage Wine"






Wonnego, podmarzły mu pąki w maju - kwiaty straciły soczystą barwę i nawet się w pełni nie rozwinęły



Mam tez kielichowca chińskiego - ten to odporna bestia i bardzo długo kwitnie....................

.....................

...tego chińskiego też mam, zachwycają mnie jego kwiaty, są takie grube i sztywne jak były by z plastyku.

Teraz rozumiem, dlaczego tak poruszył Cię mój zimowy krajobraz . U nas śnieg leży od środy a wczoraj było wielki strzepywanie ogromnych śnieżnych kapturów z iglaków.

Aniu, prawda że nie tylko ładny - ale i niekłopotliwy w uprawie

Edytko, mogę tylko pozazdrościć