Neluś- masz rację, Parasolka pięknie się w tym roku postarała! Szaleje wręcz
grabuś pięknie zmężniał w tym roku
Ta rabata już cieszy niezmiernie i kwitnie okazale, ale piękna będzie za kilka lat, jak rodki się rozrosną, szczególnie Rasputin niech nabierze wysokości.
Na narożnej rozkwita Catawbiense
moje trzy czosnki- prezenty od Dorci. urocze są- to mój pierwszy z nimi sezon..i koniecznie dokupić muszę jeszcze kilka sztuk- zarównio filetowych jak i białych. Świetne są te chmurko-kulki unoszące się nad rabatą
Moniśka, Metalisia, mówisz...
To blady fiolet, ale pełen uroku..
Mi się jeszcze Alfred marzy
Bergenia na słońce..to niedobrze- sądziłam, że ona przetrwa wszystko- jak widać nie do końca.. Sąsiadka ma posadzoną w piachu przed furtką, nie podolewa i bergenia zachwyca- a moje mizeroty.. Może faktycznie słońca im brak..a tratujące 8 łapek też nie pomaga
Lukrecjo- plamki irysowe na razie niewielkie ale już widze, jak są tu potrzebne..niech nam iryski rosną w siłę
Danusiu, u mnie też kilka dni temu trochę podlewało z chmurki ale jest na tyle upalnie, że mogłoby jeszcze popadać. Na razie pomagam szlauchem
Inuś, jak to kałuża nie pasuje
COś na pewno w końcu wymyślisz
U mnie na tip top się nie dało. Trzeba wezwac elektryka, żeby zza domu kabel przeciągnął i gniazdko jakoś umocował, a żeby kabel przeciągnąć i wkopać, trzeba rozebrac prowizoryczny placyk z kostki..a zrobić to musi wykonawca opaski, który przyjedzie za 2 tygodnie..
Sama chyba rozumiesz, że ze zrobieniem kałuży i kompleksu tarasowo-rabatowego NIE MOGŁAM czekać na taki drobiazg, jak doprowadzenie prądu
Aniu, bardzo się cieszę, że Zebrinus kojarzysz ze mną- trawy lubię a Zebronus u mnie jest niezawodny i zawsze ogromnie cieszy.. Miłe skojarzenie
Asiu, o cisach staram się nie myślec i nie patrzeć w ich stronę..ale co tam sobie o hodowcy cisów myslę, to wstyd powtarzać..
U mnie też teren tak ogromny, że osłaniając przed ostatnimi przymrozkami zapomniałam o kilku roślinach.. Fakt, że osłaniałam po ciemku, "na pamięć".
Sezon i u mnie nie zaczął się zbyt radośnie
Staram się nie rozmyślać nad tym, bo mi się chwilami chce usiąść i płakać
Mimo wszystkich smutków i trosk roślinnych obecnie kwitnąće rodki i azalki cieszą..i masz rację- Serock się pospieszył
w ogóle nie w porę..bo w speirpniu tez u mnie pięknie- gdy szaleją bukietówki, wrzosy i trawy
*******
ognik ładnie przezimował i znów obsypany będzie kwiatami
Acapulco, zgodnie z przewidywaniami, nie zawiązał pąków kwiatowych.. Oby w kolejnym roku się lepiej popisał. Klątwa Pudełka.. czy jak tam się ten producent nazywał.. Ale cóż, niech się krzaczek rozrasta i nabiera objętości, a kwiaty też się w końcu pojawią.
jedną z roślin, których zapomniałam osłonić, jest Ursulka.. na szczęście coś przetrwało, bo to moja jedyna odmianowa paprotka i bardzo ją lubię!!
irysy kwitną w poczekalni.. Obserwuję je w tym roku- rok temu chyba w złym miejscu rosły i siaki łamały liście..albo one tak mają
bo w środku lata wyglądały marniutko.. Obserwuję je więc, czym to mogło być spowodowowane.. A może za mało słońca, albo za mokro miały i liście się wykładały..?
u nas oczywiście wciąż się coś dzieje.. Wczoraj psiaki wytropiły pisklaka.. Zdaje sie, że to młoda kawka.. Kicała po całym ogródku..
wskakiwał na kamyki, w pewnej chwili siedział na stojaku do szlauchu, zwiedził też zakątek japoński
rodzice mieli czujne oko, a jak psiaki wytropiły malucha, to strasznie rodzice skrzeczeli w złości
psy zamknęłam w domu, żeby maluszek sobie spokojnie mógł chodzić..ale przez okno- szał!
Wieczorem się okazało, że ptaszyna- nie wiem czy przepchnęła się między prętami czy podfrunęła..ale przeszłą do sąsiadów. Na szczęście psiak sąsiadów- Tommy, ten nasz rudy sąsiad młody, tak samo jak moi panowie- nie wiedział, jak się zabrać do pisklaka, więc jedynie obszczekiwał go w rozbawieniu..
Wydaje mi się, że malec po prostu jest w czasie rozpoczynania samodzielnego życia i musi nauczyc się latać- martwię się o niego.. Niech już poleci..
W sumie dziś rodziców nie słyszę i nie wiem, co się dzieje..
W jednym z domów na osiedlu mieszka kocur Stefan, który potrafi polować na ptaki.... jak się spotkają, to pisklaczek nie ma szans
Dziś rodziców nie widzę, skrzeku ostrzegawczego też nie ma.. maluch albo odfrunął, albo zginął. Ehhh, nigdy nie lubiłam tej okrutnej strony natury
Cygosiu wykończony szaleństwem pisklakowym padł w połowie zabawy, z misiem w pyszczku
Misio wysmarowany brudem, bo regularnie wychodzi na spacer po rabatach..
po czym wraca do domu i Cyguś pada śpiący, z maskotką w pyszczku
Jeszcze migawka z życia stada.. Pieskie życie
Udanego dnia