Martuśka..odstępy między opryskami kilkudniowe/tygodniowe brzmią sensownie.
Chwilowo jednak się wkurzam, bo ciągle pada- codziennie po kilka razy, a dziś jest okropny wiatr, więc opryskałabym głownie siebie
Boszzzz, jak mnie wnerwia ta pogoda!!!!
Moniśka.. chcesz posłuchać głosu rozsądku
. No coś TY- pozwolisz, żeby Ci jakiś męski głos rządził, co masz robić..
Odnośnie Rozanek.. nie ma sie chyba co na razie rozpędzać. Pytałam Bianki- młode sadzonki, na razie się ukorzeniają.
Znając moje szczęście, jak już będa przekorzenione i gotowe do sprzedaży to się okaże, że juz milion doniczek pojechało z zamówieniem do sklepów i szkółek i trzeba będzie czekać na nowe sadzonki
Lilie pryskałam Mospilanem. Na niektórych efekt widać, a na niektórcyh akurat robale aktywne- powinnam była zrobić jeszcze trzecimoprysk, żeby wydłuzyć leczenie..ale czasu zabrakło, sił, pogody, wiedzy.. Nie wiem sama
Niektóre lilie pięknie będą kwitły, ale na innych widzę postępująca zaraze. Rozpacz mnie ogarnia, bo pryskac powinnam TERAZ, żeby dobić jeszcze żerująće robale, a leje co kilka godzin deszcz i tylko moge patrzeć, jak robale żra mi pąki
na otarcie łez...
Do pracy jechało się zaskakująco dobrze- ani jednego drzewa nie widziałam zniszczonego. Za to dziś, będąc w centrum, z ogromnym zaskoczeniem widziałam ogromne stare drzewa przewrócone..i posadzone młode przy autostradzie, opalikowane w 2-3 punktach, wszystkie przechylone tak, że doskonale widać,z której strony wiała wichura.
Alez to musiała byc siła...
Shiralciu- nasz ogródek i najbliższa okolicę szkody na szczęście ominęły. Już 2 drzewa w wichurach straciłam w poprzednich latach...może limit wyczerpałam
Masz zacięcie do ZtŻ, że też chce Ci się w tak długą drogę wybierać..chociaz przyznaje, że ta jesienna wystawa to wspaniały czas, bo ogrody wystawowe urokliwe..i takie bogate roślinami późnego lata
Dorciu, koniecznie musimy..
żeby zdrowo rosły
Jakie masz odczucia na temat mijającego własnie weekendu..
?
Wczoraj trzy razy ze szpadlem zwiewałam do garazu,raz nawet grad padał..Nad ranem ulewa, w ciągu dnia łaskawie nie pada, za to wiatr wieje tak paskudny, że jeszcze na obchód ogrodu się nie zdecydowałam.
Wmerwia mnie ta pogoda na maxa!!
Pranie wywiesiłam w sobotę przed obiadem..a dziś zdjęłam, cudownie mokre..i wsadziłam do suszarki.
Ja się cieszę, że podlewa- ale do cholery.musi po kilka razy dziennie i to akurat w weekend
Ściskam!
******
Nie wiem, czy to z powodu pogody, ale od dwóch dni pobolewa mnie głowa.. Ból przychodzi falami i mam już trochę dosyć.. Korzystając z chwili łaskawości..wrzucam kilka fotek..
tawułki- jedna z lepszych ozdób w obecnej chwili. Jeszcze mam bordo, ale one kwitną nieco później
tajemnicza ścieżka w dal
ależ ten jęczmień jest ozdobny!! Mam ogromną nadzieję, że się będzie siało u mnie- w przyszłym roku żadnych gości do lipca nie podejmuję..bo nie będę nic pielić w oczekiwaniu na siewki
a skoro już o trawach ozdobnych mowa.. Trawiasta- czekam na jeżówki kwitnące, więc na razie spokojnie, zielono..i jedynie różne kształty wprowadzają urozmaicenie
w Red Baronie wysiało mi się jakież żyto
jakby nie mogło coś bardziej ekskluzywnego..
wczoraj usiłowałam zająć się rabatą rodkowa, niestety pogoda wciąż ze mną nie współpracuje.. Co chwilę nadchodziła burza, nawet mały grad padał. Po ostatniej ulewie zrobiło się tak zimno, że odechciało sie wszelkich prac w ogrodzie
Trawa nadal w trackie zrywania. Planowane do posadzenia rosliny na razie postawiłam na próbę..mam wstepny plan na kolejne dosadzenia, ale nie spiesze się z tym. Dozuję sobie tę przyjemność
grujecznik pojawił się tu zupełnie przypadkiem. Ten przy tarasie miał nie przezyć..tzn tak sądziłam..a tymczasem wypuścił liście i ma się w miarę nieźle..a ja zdąrzyłam kupic juz następcę
Klęska urodzaju jednym słowek
Ponieważ mam obawy, że zmęczony tegorocznymi przymrozkami i ukorzenianiem się w nowym miejscu nie przeżyje przyszłęgo roku- jeśli znów przymrozki go zmęczą..to następca na rodkowej zostanie zadołowany na zime..i się zobaczy
Z innych drzewiastych drzewek w tej okolicy- ubiegłoroczne moje skarbeczki..
co u Cygusia... Łabądek nie ustaje w szukaniu przygód..albo guza
Niech się cieszy z miejsca do wspinaczek i potencjalnego punktu ucieczki, bo liczę na to, że i to miejsce do jesieni zostanie uporządkowane
kompleks r-t i moje psotniki..
poidełko wciąz doceniane
niestety psiaki odkryły w sobie żyłkę wegetarian i obżerają mi trawy.. Niestety upodobały sobie hakonki..biedne tegoroczne nabytki nie mają szansy porządnie urosnąc- co i raz przyłapuje je na oskubywaniu tych przy kałuży.
ja rozumiem, że po kąpieli chce się jeść..ale akurat hakonki..
zupełnie wypadłam z obiegu ogrodowego.. Robiąc to zdjęcie przypomniało mi się, że przecież PILNIE chciałam mieć tu rosnącego nad wodą Dissectum. SKleroza, czy co...
jeszcze dwa z oddali..
i zmykam