Moniśka, z wycieczki do Szmita i ja sie ogromnie cieszę. Wyciągnęłam Dorcię twierdząc, że jak krasć to miliony a jak pogoda, to jechać do Szmita
A na serio, to była moja pierwsza tam wizyta i absolutnie jestem zachwycona! Wiadomo- jeżówki i trawy lubię, jeszcze ewentualnie jesienna wizyta kiedyś może byc ciekawa.
Szczęśliwie nie ciągnie mnie w ogóle do liliowców, więc lipiec mam wolny od wycieczek wszelakich
Odnosnie planu na uschnęte cisy- nie puszczę pary z ust, ooo nie! Jak sobie zrealizuję wreszcie, to się będę chwalić ewentualnie
Zadowolenie względne- no dokładnie tak.. To taka świadoma radośc- cieszę się widząc to co mam, ale świadoma jestem braków i niedociągnięć
Mąż już od 2 lat twierdzi, że ogród już skończony, na co ja mu odpowiadam, żeby nie wywoływał awantur
Dorcia- a patrzyłaś na swoją Royalty- bo ona coś mnie nie zachwyca. Mizerota z niej beznadziejna
Nie mówiąc juz o beznadziejnych "jabłuszkach" udających wisienki., które w tym roku sa prawie nie oebcne, bo pousychały...czy co..?
Wiesz, po Twoim odjeżdzie poszłam na oględziny mojej Everest i wyobraź sobie, że nie będę w tym roku miała rajskich jabłuszek
Kwiatów było pełno..czyżby majowe przymrozki moje sadownicze zapędy tak ukróciły...??
Nie jestem pewna, ale chyba Twoja jabłonka zachwyciła mnie rok czy dwa lata temu na ZtŻ na stoisku Szmita. Nooo- to są prawdziwe jabłuszka
Ty wiesz, że jak wysialiśmy w sobotę trawnik, to w niedzielę nad ranem obficie padało- obudzi mnie deszcz i myślę, ooo nie- powtórka z rozrywki, wszystko pewno mi spłynęło
Ale na szczęście nie- podlało, ale nasionka sa na miejscu, ufff..
Mogłoby popadywac leciutko nocami- tak mi się nie chce latać ze szlauchem i zraszać tych dosiewek- strasznie leniwa się zrobiłam
Marta, szkoda litery w klawiaturze wycierać- no do rozsądku nie przemówisz.. Uparta ta Dorcia, zupełnie nie wiem jak to mozliwe bo w naszych okolicach się to zupełnie nie zdarza..
Neluś, cieszę się, że spacerek u mnie się podobał..
, bo widokami od Szmita chyba łatwo zdobyć każde serce
Widać zamysł ogrodnika, mówisz.. Limki rosną w siłe mają przy tarasie stanowić tą zieloną ścianę, zza której wyłaniać się będzie ogród.. Wiosną po cięciu niezbyt to się rzuca w oczy, ale teraz faktycznie, można w to uwierzyć
Rabatki mam średnio-szerokie..Wiesz- na ile pozwala mi mój metraż i rozsądek, nakazujący zostawić też nieco trawnika dla równowagi.
Może to dziwne, bo z jednej strony chciałoby sie mieć tyyyyle roślin, ale z drugiej ja nie umiem patrzeć na rabaty z bliska, muszę zrobić kilka kroków w tył i dopiero potrafię docenić ich urok- więc musi być te kilka kroków na trawniku do zrobienia.
Poza tym projektanci musza mieć się gdzie ganiać
Aniu-
Paweł- ciekawe to co napisałeś o komarach, wiszeniu głową w dól itp- serio mówię! Już przez mysl mi przeszło, że wisza tak w mojej kałuży- ale nie, nic nie wisi, sprawdziłam- uffff.
Rabata rodkowa chyba jest taka, jak widziałeś..tzn rośliny te same, tylko drobnica posadzona a nie zadołowana..no i wysypane korą wszystko. jednak kora to połowa sukcesu w wyglądzie rabat!!
Też nieskromnie przyznam, że po wykorowaniu rabaty i wysypaniu ziemi pod przyszły trawnik miejsce od razu zyskało na wyglądzie
Pomocnika do pracy nie polecam- strasznie się nie słucha, a i tak większość prac wolę zrobić sama niż się użerać i się targować, czy "na pewno trzeba jeszcze poprawiać"..ehhh- no i nie zapominajmy, że w dodatku pochwał na koniec wymaga
Słowem- gdybym miała więcej siły to pomocnik byłby bezrobotny
Ogród to moje wyciszenie i relaks, więc wolę tam spędzać czas sama i robić sobie po swojemu w swoim tempie..zresztą ja w ogóle odludek jestem generalnie.
A propos Dorciowych spraw- nooo, Tobie tylko tajemnice powierzyć jakieś..to zupełnie jak kamień w wode..tę wodę, co to z oczka Komuś ucieka