Miłko, cały czas dążę do tego, żeby zawsze coś kwitło. Najgorzej wygląda u mnie końcówka lipca.
Liczę na to, że w przyszłym roku będzie więcej jeżówek. One nadadzą koloru rabacie, jak już przekwitną liliowce.
Dalie u mnie wyglądają nieciekawie, bo się pokładają, mimo, że staram się jak najwcześniej je podpierać.
Nareszcie cały dzień w ogrodzie. Trochę przegięłam, bo nadal powinnam się oszczędzać, ale pogoda była tak cudowna, że nie mogłam się powstrzymać.
I jak to zwykle bywa, w sumie nie widać za bardzo, że coś robiłam, ale mimo wszystko robota cały czas idzie do przodu.
Przede wszystkim przygotowałam sadzonki na zlot. Najwięcej było roboty z wykopaniem zawilców dla Asi.
Rozlazły się po całej rabacie. Kiedyś dziwiłam się koleżance, że wyrzuca je z ogrodu. Przecież są przepiękne, ale u mnie to już też jest prawie chwast.
Kupiłam w ich miejsce zawilce Honorine Jobert , podobno się tak nie rozłazi. Zobaczymy.
Mam pierwszą żabę w ogrodzie
Przynajmniej po raz pierwszy ją zobaczyłam, a dokładniej kot, który próbował ją upolować.
Całe szczęście zareagowałam na czas i wskoczyła do wody.
Uwielbiam te swoje sadzawki.