Jest mi bardzo milo, że wierzycie we mnie
Ale ja muszę najpierw uwierzyć sama. Najgorsze dla mnie byłyby wyjazdy do szkoły. Weekend to jedyne dni kiedy mogę nadrobić zaległości w domu i ogrodzie. Codziennie wracam wieczorami, więc jestem bardzo zmęczona, nie chce mi sie po prostu jeździć. Jestem już chyba na to za stara.
No chyba, że zostanę postawiona pod ścianą. Na razie jestem o centymetr od niej. Może się uda odbić?
Na razie jestem umówiona z koleżanką na czwartek. Zobaczymy co mi powie, jak to widzi, jak w ogóle się pracuje, bo może ja mam zupełnie inne wyobrażenia.
Danusiu, trzymaj kciuki, na pewno się przydadzą
Wiesiu, Marto do tej pory sądziłam, że nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Niestety za bardzo przejmuje się losem innych. Gdyby tylko chodziło o mnie to dałabym radę w pracy. Tylko, żebym miała charakter olewczy i robiła co swoje. Niestety. Jak widzę jak szefostwo niszczy firmę i ludzi, szlag mnie trafia. A to była tak dobra firma. Tyle lat dawała sobie świetnie rade. 2 lata, co ja mówię rok i chyba będzie po niej. Dlatego zaczęłam myśleć o czymś innym. Mma dośc pracy u innych. Tylko, czy zdołam się utrzymać z tej mojej pasji?
Jeszcze mam syna do wyuczenia. Jak on skończyłby studia to nie zastanawiałabym się.
Niestety mój m. nie ma stałych dochodów, tylko ja. Stąd moje ociąganie w kwestii rezygnacji z pracy.
Maju, najgorsze jest to, że ja nie lubię zmian. Może jak każdy, ale ja jestem niepewną siebie osobą, chociaz może niektórzy nie mają takiego wrażenia, ale jednak.
Jeśli cokolwiek zacznę robić w tym kierunku to powoli. Niestety nie mogę z dnia na dzień rzucić pracy. mamy zbyt dużo zobowiązań. A jak już pisałam wyżej tylko ja mam stały dochód.
Maju, serce mówi, żeby rzucić to w cho-rę i zacząc robić to co lubie, ale raczej kieruję się rozumem. A ten mówi, żeby na razie się wstrzymać z taką decyzją, jeśli coś to zacznę powolutku
Ewciu, miło mi, że wierzysz we mnie. Na zlocie mało ze sobą rozmawiałyśmy, czy można kogoś poznac w tak krótkim czasie?
Moja analiza mówi, że musze jeszcze trochę wytrzymać. Przynajmniej 3 lata, a w tym czasie chyba faktycznie zacznę się doszkalać. No chyba, że oni wcześniej sie mnie pozbędą
Na razie zaciskam zęby i idę do przodu.
Ewa, ona ma powodzenie, a czy ja będę? Ona myśli przede wszystkim o tym, że każda będzie robiła oddzielne projekty, a w razie czego mamy sie wspierać kiedy którejś coś wypadnie. Oczywiście mówiła o podzieleniu się klientami, ale czy ja dam radę? Musze najpierw poznać program projektujący na którym ona pracuje, nauczyć się jego obsługi, zrobić papier, że jestem zdolna wykonywac ten zawód i dopiero mogę coż zaczynać. To trochę potrwa.
Liście na trawniku jakby już jesień była, a to dopiero koniec sierpnia. Ale to liście z obcinania czereśni. Nistety nie skończyłam. Reszta musi poczekać do zimy. Wiosną przytne tuje, całe szczęście to już będzie kosmetyczne cięcie.