Ewa, pozbywasz się róż?
W sumie to wcale się nie dziwię. Do twojego ogrodu bardziej pasują byliny. Ja jakoś nie potrafię pozbyć się swoich róż. I to nie tylko chodzi o konkretne róże, a o miejsce. Jesli wyrzucam jakąś różę, która mi nie pasuje sadzę w jej miejsce inną. Wiem, nie powinno sie sadzić róż w to samo miejsce, ale wymieniam ziemię. Jak na razie się to sprawdza.
Aga, wcale się nie gniewam
Tak właśnie miałam zrobić. Za bardzo się boję, że sobie nie poradzę, żęby rzucać się na głęboką wodę. W dodatku charakter pracy mojego m. niestety nie daje stałych zarobków, więc nie mam innego wyjścia. Projektowanie miało być dla mnie odskocznią, buforem, dzięki któremu będę spokojniejsza, wiedząc, że nawet, jeśli coś się zadzieje w pracy, będę miała alternatywę..
Nie mam ulubionej roży. Jest ich kilka
Bardzo polecam Baroness, Stephane Baronin zu Gutenberg, Home&Garden, Lavender Ice, Marie Theresę, Jazz, Aphroditę. Na razie chyba tyle wystarczy
Większość moich róż jest różowych.
Bardzo chciałam sobie kupić Kosmos. Mam dla niego miejsce. Dlatego wiosną na pewno u mnie zamieszka.
Na innym forum zebrało mi się na wspominki, więc może i tutaj trochę powspominam.
A wszystko zaczęło się od tego, że dzisiaj nie mogłam zwertykulowac trawnika.
Chciałam najpierw skosić trawnik, a potem zabrać się za wertykulację, niestety podczas koszenia zaczął padać deszcz, więc z wertykulacji nici.
A jak niektórzy wiedzą trawnik to moja obsesja.
Kiedy zakładałam ogród posiałam trawę i naiwnie myślałam, że to wystarczy. Po kilku latach trawnik przestał być trawnikiem. W dodatku zamieszkała w nim trawa, która łazi rozłogami.
Tak więc w kwietniu 2014 roku rozpoczęłam demolkę. A raczej zaczął mój tata. Podzieliłam tylny trawnik na pół, bo wiedziałam, ze całości nie dam rady zrobić. Najpierw spryskałam tę część randapem, a potem tata podziałał glebogryzarką. I to był błąd. Po pierwsze randap nie zniszczył tego cholerstwa, a po drugie glebogryzarka podziabała je na malutkie fragmenty, które potem ja musiałam prawie przesiewać. Było tego tyle, że uzbierałam kilkadziesiąt worków. Samych korzeni
W czerwcu cieszyłam się już pierwszą trawką
Druga część rozpoczęła się we wrzesniu
Tym razem zmieniłam technikę. Po prostu widłowałam.
Byłam tak zmęczona tą zmianą, że pozostały trawnik został pozostawiony sam sobie
Dopiero w 2016 roku podjełam się dokończenia mojej metamorfozy trawnika z przodu domu
Ale tutaj doszedł jeszcze chodniczek,
Oczywiście prace podzieliłam na 2 etapy, W czerwcu powstał trawnik przy ścieżce
W sierpniu dokończyłam dzieło
Nie wiem, czy powtórzyłabym tę przygodę jeszcze raz, ale wiem, że było warto.
Zostało mi jeszcze jedno miejsce do zmiany, ale tutaj już nie będe wymieniała trawy, tylko nawiozę ziemi i posieję na to wszystko trawę