U mnie hortensje też wyglądają jak popalone, ale to przez przymrozek, ten ostatni. Widać, że już odbijają. Gnojówkę z pokrzyw dodaję do gołębiaka (szczęśiara ze mnie). Pokrzywówka jest świetna, uważam, że częściowo chroni rośliny przed chorobami grzybowymi. Wkrótce hortensje podleję znowu roztworem ałunu, bo kocham błękitne, a u mnie ogólnie ziemia zasadowa i brak w niej glinu. Jak się tak ogólnie popatrzy na kwiaty, to tych niebieskich nie jest tak dużo. U moich już widać zalążki kwiatów. Muszę jeszcze zasilić irysy mieszaniną gnojówkowo-gołębiakową, bo wcale tego nie robiłam w tym roku.
Tak sobie myślę, czy nie popryskać profilaktycznie na grzyba, przez te hortensjowe „przypalono- podgniłe” listki i na irysach widać trochę rdzy. W tym roku na grzyba to ja tylko profilaktycznie – Miedzianem pryskałam. Może ciut wspomóc roślinki w ich walce z grzybami. Po tych ostatnich przymrozkach są na pewno osłabione. Żeby nie było za późno
. Lepiej pomóc niż leczyć.
Gnojówki z pokrzyw używałam tak jak zwykle, jak Ty. Nie myślę żeby popaliło. Zawsze staram się zasilać na wilgotną ziemię, wtedy lepiej się „rozchodzi” w ziemi – nie wszystko stężone idzie od razu na korzenie, które jak jest sucho wysysają każdą wilgoć.