Powiało, poprószyło, deko zabieliło... ale że temperatura na plusie, pożądanego efektu brak... ot, kusa kołderka w ogrodzie... i wciąż się kurczy
Tymczasem moja głowa wciąż szybuje w chmurach... wróć! W różach... i tu też - póki co - pożądanego efektu brak
Marto... dzięki za dalszy ciąg poradnictwa...
zadołowanie nie wchodzi w grę... tylko styropian pod nóżki i omotanie donicy... a możesz laikowi pokazać kopczyk 'Baronesse' o ile nie zasypały go śniegi, bo słowo: kopczykować jest mi owszem znane, ale na oczy różanego kopczyka... poza swoim...
nie widziałam!
Jak to duże być powinno? I czym się właściwie kopczykuje, bo teraz gdzieś się natknęłam, że nie może być to nic organicznego typu liście czy gałązki, bo grozi grzybem... tylko ziemia? A kora?
Ewo... pokaż nam tu proszę swego dziesięciolatka, by można było ocenić, czy 'Leo' akuratny czy jednak za duży na donicę... ile wzrostu liczy sobie u Ciebie?
I znowu wypatrzyłaś jakiegoś całkiem nieznanego mi rodka? Nie spotkałam go w żadnej szkółce, ale naturalnie będę już mieć go na uwadze
Żaneto... ano nie urosnę...
ale ferie są... można wstać o 12 i zjeść śniadanie o 13...
aczkolwiek nie jutro... aaa!
Liriope zasypałam igliwiem, bo uprzednio posiadane rok w rok mi przemarzało i na wiosnę zawsze musiałam sine liście wycinać do cna... mimo to żadna refleksja, by je może jakowąś gałązką nakryć na mnie nie spłynęła, aż w końcu wymarzło na amen... teraz mam dwa, jedna nówka wrześniowa, druga prezent od Efci...
i pomna opisanych doświadczeń postanowiłam okazać im więcej troski
Majko... oszaleję z tymi strefami... nie każda szkółka o nich pisze, ja się napalam a potem... muszę swój zapał studzić...
no i tak coś czuję przez skórę, że skończy się to na zakupie eksperymentalnym nie mniej nie więcej tylko róży ze strefy 6
Danusiu... nic nie zamierzam usuwać a zwłaszcza pięknych róż! Niech zdobią mi wątek!
Czy mi się dobrze wydaje, że 'Leonardo' ma taki cieplejszy odcień różu?
Gosiu... toś mi zabiła ćwieka... nie myślałam... a może powinnam...
bo ta donica jest chyba dla takiej róży idealna... jest duuuża... ale jednocześnie przez to nie mam możliwości jej schowania... nie udźwignę jej... zresztą co tam ja, nawet 2 osoby jej nie udźwigną, nie mówiąc o zniesieniu jej ze schodów, bo to jak nic skończyłoby się piękną katastrofą...
mogę tylko z ledwością przesunąć ją na taras, wgramolić na styropian i czymś omotać... to byłby zatem taki ryzyk - fizyk czyli uda się z różą pienną albo i nie uda
No ale zabawmy się i porozważajmy teoretycznie... gdybyście mieli wybrać jedną jedyną różę, którą możecie zabrać ze sobą na bezludną wyspę, to która na to by zasłużyła? Pamiętajcie, że zależy mi na zdrowych, grubych i błyszczących... liściach
(To taka praca domowa dla moich gości na najbliższy tydzień
)
A ja tymczasem... znikam... gdyż albowiem... jadę feriować... choć słowo: wariować będzie tu bardziej adekwatne...
pod Taterki, hej! Będziem rodzinnie uczyć się jeździć na nartach... a dodam, że nikt z naszej czwórki w życiu na nogach nart nie miał...
w związku z tym od przeszło tygodnia boli mnie kręgosłup... tak prewencyjnie
Na osłodę zostawiam Wam trochę pączków... w końcu Tłusty Czwartek tuż, tuż
Pączki 'Petera Alana'
Pączki 'Red Impulse'
Pączki 'Bluretti'
Pączki 'Klaudyny'
Pączki 'Polarnacht'
I na koniec zapowiadające się nadzwyczaj apetycznie pączki 'Jana III Sobieskiego'
A przepraszam... na koniec to jednak gość specjalny... sójka z dedykacją dla
Miłki, która skutecznie zaraża nas swoją pasją... i dzięki jej wielkie za to