Nelu kochana, wzdycham z przyjemnością, gdy czytam słowa właścicielki ogrodu, który budzi mój zachwyt o każdej porze roku! Upychanie na niewielkiej przestrzeni wielu gatunków to może nie jest klasyka sztuki ogrodniczej, ale ja to lubię. Dzieki temu nie ma dużych połaci, gdzie w jakimś momencie sezonu nic sie nie dzieje. Dobrym sposobem na na mała powierzchnię jest też prowadzenie niektórych krzewów w formie drzewek, wtedy pod spodem jest miejsce na niskie byliny na przykłąd
Wiejski to zupełnie inna bajka, duży, słoneczny, i wciąż średnio ucywilizowany.
Ja to mam tak, że jak jestem w wielskim to trochę tęsknię to małego, łatwiejszego w utrzymaniu miejskiego. Z kolei jak jestem w mieście , to marzę o tych słonecznych gąszczach wiejskiego. Nie dogodzisz
Majeczko bardzo Ci dziękuję!
Bardzo się staram, żeby zdjęcia były takie troszkę inne niż zwykłe portrety roslinne.
Ja zachodzę w głowę, jak udało mi sie posadzić epimedium na floksach. Nie wiem jak to towarzystwo teraz rozdzielić.
Tak, byliśmy teraz na poczatku czerwca kilka dni na wsi. Relacja będzie, a za komentarz Twój bardzo dziękuję. I to nie chodzi o to żeby miec rację, ale o to, żeby czasem móc naswietlić problem z innej strony i pokazac, że ta inna strona też istnieje.
W ogrodzie zaczyna robić sie suchawo. Wczoraj pokapało troszkę, a liczyłam na solidny deszcz. Azalie szybko przekwitły z powodu upałów, zaczynają sie róże.
Aurelia Liffa pokryła się kwiatami, jednak jest zbyt rozłożysta jak na miejską różankę.
Venusta Pendula rozciągneła pędy na kilka metrów
Kwitną irysy
i czosnki
W. zwiedza aktualnie perły ogrodowe nad Notecią i jest zachwycony zielenią miejską w Pile.