Piękne dalie, aż żal kopać. Kto by pomyślał jeszcze parę lat temu, że nie będziemy czekać do przymrozków U znajomej w mieście rok temu kwitły do grudnia, w tym roku chyba to powtórzą Tymczasem ja swoje dziś skończyłem wykopywać. Teraz czas na porządki, wolę to robić póki jeszcze ciepło, a co nie zdążę skończę dopiero wiosną

Ja jeszcze swoich jakoś nie mam ochoty wykopywać
Czekam, może do przyszłego tygodnia?
Chociaż moje dużo mniej kwitną, ale jakoś mi żal.
Czy pisałam, że kupiłam ostatnio 2 dalie?
Odbiło mi. Przecież nie rosną u mnie rewelacyjnie, nie mam miejsca, a kupiłam
W tym roku nie zakwiły mi 2, trzecia ma pąka, ale jakoś nie chce go otworzyć
Szkoda, bo chciałam zobaczyć co mam.
Chyba nie zrobię nowych zdjęc Bonesty, bo się złamała.

Gosia! tegoroczny sezon jest do kitu. Dobrze chociaż, że jesienią część dalii nadrobiła, ale to i tak niezbyt ciekawie, bo dziś wykopywałam dalie i stwierdziłam, że nie widziałam kwiatów wielu z nich Inne się lansowały więc jakaś równowaga została zachowana
Z daliami już tak jest, ze wciągają. Pomyśl sobie, co by się działo, gdybyś miejsce miała!

Masz świętą rację Gabryś! Nie można czekać w nieskończoność. Wczoraj i ja zaczęłam wykopki. Dziś był ciąg dalszy, jutro kolejny etap, ale nie wykopuję rozsądnie, tylko te, które wyglądają kiepsko lub nie kwitną. Resztę zostawiam na ostatnią chwilę. Zaskoczyły mnie stareńkie odmiany Poppet, Holly - pomponiki się rozszalały i wyglądają naprawdę malowniczo.

Jak już pisałam, teraz mam etap wykopywania dalii. Wykopałam też mieczyki z donic, schowałam gloriozę, sprzątam z donic taras altany.
Od 2 tygodni targam ze sklepów kartony po cytrusach. W nich będę przechowywać dalie. Łatwiej się ładuje niż do skrzynek. Po zimie kartony spalę, żeby grzyby ewentualne zniszczyć.
Sprzątnęłam też szklarnię i warzywnik. Znalazłam w jakieś kieszeni nasionka rukoli i wysiałam, ale było mi coś podejrzane, że takie duże były. Potem sobie przypomniałam, ze to nie rukola, a nasiona, które zbierałyśmy z Wiesią w poznańskim botaniku. Nie mam pojęcia co z nich wyrośnie i czy wyrośnie!?

Na dziś:

Nie pamiętam co za nasiona zbierałyśmy ale znalazłam kilka w torbie aparatu , pewnie wysieję też

Wiesiu! Nie wiem, czy to nie były te pomarańczowe kwiatki Dowiemy się, jeśli nam wykiełkują, urosną i zakwitną.

Wczoraj wykopywaliśmy dalie. Zostało kilkanaście sztuk tych, które jeszcze kwitły. Zostawiłam sobie jeszcze do soboty. Idzie ochłodzenie, mam nadzieję, że zdążę, zwłaszcza, ze jeszcze mam sporo kann.

Na dziś (wspomnienie sprzed kilku dni)

takasobie napisał:
Te pomarańczowe to nie były na pewno, bo one jeszcze kwitły i nie miały nasion

Miłeczko trzecia od końca jak przepiękne słonko

Trudno uwierzyć, że prawie połowa listopada, najpaskudniejszego? miesiąca w roku, czasy się zmieniają za to szybciej wiosna przybieży dalie kwitną, nawet u mnie jedna z przodu uchowała się, jedna noc z przymrozkiem a potem takie ciepło, pogoda drwi sobie z nas czasem. Moje dalie doczekały się nowego regału wreszcie w jednym miejscu ale w porównaniu do Ciebie mało ich mam, ja tez trzymam w kartonach i zasypuję torfem.

Ewka! Kartony są ok. Mam wrażenie, ze one odpowiednio utrzymują wilgotność - jak jest za mokro - odbierają, jak jest za sucho oddają wilgoć. Nie pamiętam tak pięknego listopada, choć jego druga połowa będzie mniej słoneczna i bardziej deszczowa. Kwitnące dalie zostawiłam w różnych punktach ogrodu, żeby było ładnie. jeszcze zbiorę jeden bukiecik przy wykopywaniu

Danusiu! To Sassafrass - zza oceanu. Już myślałam, że nie będzie jej w tym roku, ale jest i cieszy oko!

Wiesiu! Ja jestem strasznie roztrzepana, ale coś mi się jarzy, ze była gałązka już dojrzałych nasion, ale pamięć nasza potrafi płatać nam figle. szczególnie moja

Dalie wykopane, ale co z tego, jak rozłożone do wyschnięcia na tarasie altany zmokły przy wczorajszym deszczu. Muszą się suszyć jeszcze kilka dni, zanim je schowam.

Na dziś:

Na parapecie zaczynają intensywnie kwitnać fiołki afrykańskie:

I sprzed kilku dni jeszcze z ogródka:

A ja byłam u mamy w sobotę i nie zaglądnęłam do piwnicy na dalie tak mi zeszło,u mnie ponuro i zimno ale nie pada troszkę pokropiło,od poniedziałku śnieg,oby bo pokazują duże spadki temperatury,a żółtego rodka jeszcze nie okryłam,dziś wzięłam się za porządki w centralnym zapaliłam Pusia szuka dogodnego miejsca na spanie przy panci,teraz wybrała syna poduszkę ja gotuję obiad i robię sałatkę jarzynową mąż ma imieniny w piątek.
Oby moje plecy wyzdrowiały do czwartku,tak mi dźga w nich że obrót na łóżku w nocy to katastrofa,rano nie mogłam ubrać skarpet think:dobrze że to ciepło się skończyło,teraz będziemy żyć świętami

U mnie chyba dalie mają za ciepło , bo karp wcale nie suszę przed schowaniem, a za chwilę będę musiał zraszać.
Piękne fiołki Jak to robisz, że teraz zaczynają intensywnie kwitnąć? Moje zaczynają wiosną i teraz, kiedy najbardziej bym chciał, skończyły.

To może moja pamięć zawodzi i będzie fajnie jak wyrosną nam pomarańczowe . A fiołki masz cudne, szczególnie ten pierwszy , chyba będę się uśmiechać o listeczek

Miłeczko ale masz piękne kolory fiołków u mnie na razie jeden fioletowy ale dostałam mała sadzonkę od koleżanki ciekawe jaki będzie miała kolorek

Fajnie, że masz fiołki, jest szansa na ciąg dalszy estetycznych doznań.

Elu! To taka trochę klątwa. Nie lubię się nimi zajmować, przesadzać, podlewać. Ale udało mi się w tym roku je odnowić, przesadzić więc ruszyły do boju. Szczerze mówiąc oprócz ich i kaktusów nie toleruje doniczkowych, a ludzie mi znoszą w prezencie i mówią, ze przecież lubię roślinki!

Danusiu! kiedyś na innym forum dostałam (czy nawet kupiłam) kilka odmian. 2-3 z tych straciłam, ale reszta się dzielnie trzyma.

Wiesiu! Nie ma problemu, nie musisz się nawet uśmiechać. Mam tego pod dostatkiem więc można ucinać.
A co wyrośnie, to wyrośnie, będę na pewno się cieszyć, że w ogóle!

Gabriel! Ja je latem przesadziłam w nową ziemie i teraz dopiero ruszyły, bo biedowały cały czas. A dalie to nie wiem jak pochowam, bo niby tez mam ciepło tak ok 8-10 stC, sucho dość, ale kiedyś mi coś tam zmurszało więc bywa różnie.

Dagusiu! jeszcze zajrzysz! Nie ma pospiechu. One teraz sobie śpią i Twoje oko nie jest im niezbędne. A z plecami to pewnie Cię zawiało i dostałaś heksenszus! Teraz o to najłatwiej, bo w domowych ubraniach wyskakujemy na podwórko i zimne powietrze robi swoje.

Dziś po południu planuję z godzinkę pogrzebać w daliach. Dziś podeschną, bo słońce świeci. Poprzypinam im labelki, pogumkuję, a część już włożę w kartony.

na dziś:
nasturcjowo:

nasionka rdestu pozbierałam

U mnie we wsiowym był to pierwszy sezon bez zarazy na pomidorach. A owocowały jak głupie. Na powietrzu, bo my szklarni czy foliaka nie mamy.
Czyli trzeba się wziąć za dalie...jakieś mrozy wieszczą w długoterminowych prognozach, więc chyba nie ma co się ociągać.
Z parapetowców moich lada chwila zakwitną schlumbergery.

Przechowanie dalii to od zawsze był problem, bo albo za ciepło, albo za zimno, albo za wilgotno na starym przechowywałam w piwniczce razem z kartoflami bo oba gatunki bulw wymagają podobnych warunków i zawsze ładnie zimowały, dlatego miałam tego dobra powyżej dziurek
Teraz w piwnicy nigdy temperatura nie spada poniżej 15 st. więc będzie to mistrzostwo świata jak mi ładnie przezimują najwyżej podrzucę córce do jej zimnej piwnicy

Chyba muszę się znowu skusić na posianie nasturcji, one są bardzo malownicze, a i ściągają mszyce z całej okolicy

Majeczko! Nasturcje koniecznie! Są takie piękne i jesienią zawsze lubią się rozbujać.
Rozumiem problemy ludzi z przechowywaniem dalii. I ja kiedyś miałam z tym kłopot. Teraz mam specjalne pomieszczenie za garażem (pokazywałam Ci?) i tam mają na stałe 10 stC.

Zuza! No i przyszedł przymrozek, ja zdążyłam większość dalii wykopać i przygotować do zimowania. Zostało kilkanaście sztuk na rabatach. W ten weekend wykopię. Właśnie zjadłam pomidorka z ogródka! Był pyszny, jeszcze trochę dojrzewa w koszyczku. To mój pierwszy rok w mojej historii uprawiacza pomidora, kiedy nie było zarazy. Nie dziwię się, ze Włosi są szczęśliwcami, bo ich plantacje nie dopada ta cholera!

Wczoraj specjalnie wyszłam wcześniej z pracy, żeby o jaśnie pochować karpy dalii do altany i ochronić je przed mrozem. Zapomniałam jednak schować dyń i będę musiała je w tym roku szybko przerobić. Pójdą na "kubusie" i mrożonki do zupy. Może ciasto jutro upiekę.
A nad ranem malowniczy przymrozek:

Miłeczko cudne te dalie zmrożone

Danusiu! Nie tylko dalie! Tak malowniczo było tylko godzinkę, potem się ociepliło i szron znikł.

W zbiornikach z wodą: poidle, balii i kociołku była półcentymetrowa warstwa lodu.
Po południu się ociepliło nieco i wykopałam resztę dalii i schowałam je do altany. W kolejne cieplejsze popołudnie zaniosę je do docelowego pomieszczenia.
Niestety mam jeszcze kanny do wykopania i cebule do posadzenia