Słoik może być jaki masz. Litrowy, pół litrowy, 250 ml. Taki, żeby Ci dół doniczki wszedł do otworu słoika.
Sznurek, lepszy cienki, taki 2mm grubości, około. Syntetyczny obowiązkowo, naturalny zgnije w wodzie (robią z rajstop, ale tak to paskudnie wygląda na parapecie, że ja kupuję biały)
Wody do słoików leję ze dwa, trzy cm. Dodaję kilka kropli wody utlenionej.
Sznurek w wodzie jest ze dwa, trzy cm.
Wsadzam fiołka, jak zawsze to robisz. Jak już w doniczce, biorę wsuwkę do włosów, lub bardzo gruba igłę i przeciągam przy krawędzi. Układam te dwa, trzy cm sznurka, przy samej ściance doniczki z ziemią i kwiatkiem, na płasko. To co wystaje do wody w słoiku.
Jak nie dodawałam wody utlenionej robił się zielony nalot na sznurku i słoiku.
Likwidowałam go, myjąc słoiki a potem wyparzając wrzątkiem, zarówno słoik jak i sznurek.
Teraz nie ma tego problemu, ale jak myję słoiki, bo są brudne, czy dawałam do wody środek na grzyba, to potem też wyparzam słoik.
Doniczki po umyciu moczę w wodzie z dodatkiem domestosa. Zabija wirusy i grzyby. Dla bezpieczeństwa. Wszystkie doniczki mam po innych kwiatkach i wolałam nie ryzykować.
Doniczki mam małe, 4-5 cm u góry, średnica. Ponoć i tak za duże, tak mi znawcy powiedzieli. Ale fiołki rosną i kwitną jak szalone, to aż tak im nie przeszkadza.U mnie w większości są trailery i standardy, to może dlatego.
Malutkie sadzonki mam w tych maciupkich doniczusiach, takich białych, albo w pojemniczkach, po jogurtach, czy tych plastykowych jednorazówkach. I też daję na knot, do malutkich słoiczków. Tych co mają mniejszą średnicę. Jak mają za mokro, te maluchy, to wyciągam knot ze słoika, ale nie z doniczki. I wtedy przesychają.
Nie mam dużo tych fiołków i chciałam, żeby to ładnie wyglądało i oczywiście, żeby rosły i kwitły. Na razie wychodzi. Zimowały u mnie, porosły i nawet mam się czym dzielić, jak byś chciała jakieś