Witajcie kochani!
Siberciu, w Olszynce jest tyle roślin,ze małe wykopki wcale jej nie zaszkodziły. Obchodziłyśmy ją z Ewcią kilkakrotnie i nawet śladu nie ma po ingerencji ewciowego szpadla.
Celinko, kapliczki a zwłaszcza te nepomuckie, to moja druga pasja , choć taka bardziej jesienno-zimowa
Załozyłam u nas watek im poświęcony i liczę,ze pojawią się w nim kapliczki z każdej strony Polski. Jak słusznie zauwazyła
Ewa, na wspomnieniowych fotkach uwieczniony był ogród Ewy. Na fotki z Jaśkowej przyjdzie jeszcze czas.
Nowinko, tak! Herrenhausen , to nie tylko jeden z najładniejszych paprotników, ale do tego silny i ładnie się rozrastający.
W kwietniu byłam - jak może pamiętasz - na wycieczce w Holandii. Po drodze zwiedzaliśmy Ogrody Królewskie i OB w Hanowerze.Dlaczego 'Królewskie'? Kongres Wiedeński powołał do życia Królestwo Hanoweru, w którym (upraszczając zawiłości historyczne), władza miała należeć tylko do mężczyzn , stąd 'Herrenhausen ' - podkreślenie w nazwie siedziby władców i do tego mężczyzn. Paprotnik , o którym piszemy został odnaleziony właśnie w ogrodzie w Hanowerze i na jego cześć został nazwany.
Dobra nutko (Aniu), postaramy się zrobić z Tomaszem zestawienie paproci, które nadają się na słoneczne miejsca, bo faktycznie, sa i takowe.
Duża działka, niemal 80 arów, to z jednej strony wielka radocha, ze mogę poszaleć z nasadzeniami, z drugiej nieustanna orka i brak czasu na korzystanie z dobrodziejstw ogrodu. Tydzień czasu mnie nie było i gdy przeszłam sie po Jedrzejówce ...
....grzęzłam w chwastach zarastających nawet ścieżki.
Ale nic to, gdy tylko przestanie padać, zabiorę się za pielenie w miejscach, gdzie rosną młode rośliny, bo starsze sobie poradzą.
Badusiu, Sieriko...ale się cieszę,że Was widzę.
Przybywa nas, przybywa znajomych nicków .... i świeżo poznanych na zlocie w Firleju twarzy.
marzyłoby mi się, aby naszą tradycją stały się takie spotkania 2 x w roku, bo gdy osobiście pozna się osobę znaną do tej pory tylko pod nickiem, inaczej jakoś patrzy się na jej wpisy.
Póki co, witam i zapraszam do pogawędek ogrodowych.
----
W nocy dotarłam do mojej przyczepy w Jędrzejówce...nie miałam juz siły jechać dalej, do domu...Oczyska się kleiły a w takim stanie nietrudno walnąć jakiegoś byka i wylądować w rowie.
Opatrzona dobrym słowem na drogę ( o konfiturach truskawkowych nie wspomnę
), szczęśliwie pokonałam w upale długą drogę zza Bydgoszczy, zatrzymując się wiele razy, aby focić kapliczki i zwiedzić najprawdziwszy , ale polski akwedukt w Fojutowie. Posiedziałam (trochę za długo mur ) nad Brdą i dopiero w późnych godzinach popołudniowych obrałam kurs na moją działkę. Teraz, za oknami przyczepy siapi deszcz, co mnie bardzo, bardzo cieszy i ...daje czas na napisanie kilku słów.
Teraz kilka zdjęć z ostatniego etapu mojej podróży - od Jaśkowej Polany po Jedrzejówkę
W przedostatni dzień poszliśmy z Jaskiem na pastwisko po konie... Jaśko zastrzegł,ze zero fot, ale tak mi sam właził w obiektyw,ze ciężko znaleźć ujęcie bez niego
Bez niej - podobno - nie ma miłości
...więc nie zajeżdżałam
Piękna i czysta, jak łza Brda. Zasiedziałam się nad nią ciut za długo mur
Jedno z najciekawszych miejsc, jakie odwiedzilam w drodze powrotnej - Mała Komorza. Kolumna z Nepomukiem, upamietaniająca poległych w potyczce ze Szwedami ( wiecej napisze w wątku kapliczkowym)
P.S. Deszcz przestał siąpic, moz jeszcze dziś cos grzebne w ogrodzie???