Dziękuję daglezja za cenne uwagi. To prawda, że prosta linia jest sztuczna, ale zrobiłam to z czysto praktycznych względów. Działka ma 1,7 ha - ogrodem zajmuję się tylko ja. Chciałam sobie ułatwić temat koszenia trawy. Łatwiej dużą spalinową kosiarką przejechać po prostej niż kluczyć. Samo koszenie zajmuje cały dzień.
Rośliny o których piszesz już u mnie rosną. Żarnowiec, jałowiec, kosodrzewina - wszystko to mam
Chciałam coś nowego, coś co nieco zmieni otaczający krajobraz
Doceniam otaczający mnie las - żeby nie było. Ale też nie chciałabym przez to rezygnować z roślin, które mi się podobają. Na te głogi chorowałam już od dłuższego czasu.
Krzewy wbrew pozorom radzą sobie tutaj całkiem nieźle.
Mam kielichowca wonnego, wszelkiego rodzaju jaśminy i jaśminowce, perukowca, guzikowca i inne różne i dają radę
Może nie mają spektakularnych przyrostów, takich jakie obserwuję u znajomych, którzy na dodatek mieszkają w cieplejszych regionach Polski. Ale rosną. Kwitną. Budzą zaciekawienie. Oni za 10, ja za 20 lat doczekam się oczekiwanego efektu
W każdym razie nie uśmiercam tutaj roślin bo mam kaprysy, żeby sobie u mnie rosły i koniec. Parę nie dało rady. Ale to chyba spotyka każdego ogrodnika
W każdym razie jeszcze raz dziękuję.
Nie mam takich odczuć względem ogrodu jak
stresować się brakiem wymarzonego efektu
. Traktuję ogród jako miejsce, które uczy mnie pokory, cierpliwości i ciężkiej pracy. Dodatkowo uwielbiam obserwować różne etapy wzrostu roślin, przechodzenie w spoczynek.
Wymarzonych efektów nie mam w głowie. Może dlatego jest jak jest