Ostatnio stałam się właścicielką takich trzech maluchów - Yucca baccata


fot.26.11.2022

Mam zamiar posadzić je do misy i zadołować w ogrodzie. Nigdy nie zabezpieczałam swoich juk na zimowy okres jakoś specjalnie, ale te dostaną przeźroczysty daszek. Muszę się spieszyć, żeby mnie mrozy nie zastały

Yucca glauca...ta o wąskich liściach, a obok podebrana z ogrodu Very Niestety nie znam nazwy...



I dzisiejsza fotka

Yucca rostrata 'Sapphire Skies' doskonale znosi ostatnie zimy rosnąc w lekko zadołowanej w donicy.

fot. 18.03.2023

Podobnie jak Ty Ewciu nie mogłam znaleźć w sercu i ogrodzie właściwego miejsca dla juk. Niby ładne ale kłujące i kwitną jednak krótko, a rozrastają się i panoszą zabierając przestrzeń innym roślinom. Chociaż kilka lat temu widziałam jadąc w lipcu do Bałtowa z dziećmi, przepiękny szpaler kwitnących juk przy kościele w tymże Bałtowie. Coś niesamowitego. Bardzo eleganckiego i spektakularnego. I myślę, że juki wyglądają najlepiej właśnie w charakterze teatru jednego aktora, nie wkomponowane w rabaty.
Miałam dwa razy w ogrodzie zwykłe karolińskie, jak dla mnie najładniejsze, ale ciągle z nimi wędrowałam po różnych rabatach. Wreszcie jak zobaczyłam, że moja bratowa zeźliła się na to diabelstwo i wykarczowała, to ja też wyrzuciłam je z ogrodu. A teraz kilka dni temu odkryłam w sobie zew jukowy i pas chwastowo - murawowy przed ogrodzeniem, regularnie koszony ale przez to nawiedzany przez okoliczne psy (i ich właścicieli) w celach wiadomych, został osobiście przeze mnie zdjęty, wyrwany i wykarczowany. Jutro położę agrowłókninę, obłożę kamykami i posadzę sadzonki juk, które zakupiłam w liczbie 6 doniczek a w każdej po 2 odnóżki. Taki ze mnie spryciarz, a poprzednie wyrośnięte piękne juki jak durna wyrzuciłam. Człowiek uczy się całe życie. A mój mąż powtarza, żeby niczego nie wyrzucać, bo "na wsi wszystko się przyda". Mieszkamy w mieście.

No i jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wszystko pięknie, darń zdjęta, agrowłóknina położona, sadzonki posadzone, kamyki ułożone z pewnym odstępem od roślinek aby niebożątka nie były zbyt osaczone. Po 3 dniach przyszły w nocy dziki i chyba warchlaki ( bo małe były dołki wokół) dobrały się do nowo posadzonych 4 juk. Jezu jak się wkurzyłam , i obłożyłam szczelniej te sadzonki, które ochuchałam i oblałam łzami serdecznymi. U nas w okolicy są liczne zadrzewienia i nieużytki i te dziki, lisy, sarny i zające włóczą się i w dzień i nocami głównie. I zjadają kłącza juk. Nie wiedziałam, że mogą komuś smakować.

Ja na początku wakacyjnych wojaży miałem okazję odwiedzić jukkowe królestwo, które znajduje się w ... Austrii.
Ogród jest prowadzony przez Birgit i Gerharda Gußmagg i samą swoją nazwą (Der Wüstengarten - pustynny ogród) sugeruje czego możemy się tam spodziewać.
Założenie jest całkiem spore, około 2.600 metrów kwadratowych, a sam ogród jest zrzeszony w austriackim stowarzyszeniu otwartych ogrodów GartenLust.



Właściciele uprawiają mnóstwo roślin sucholubnych jednak jukki to zdecydowane królowe tego miejsca. Przemili gospodarze są naprawdę zakręceni na ich punkcie.
Sami tworzą hybrydy międzygatunkowe eksperymentując i sprawdzając jak poradzą sobie w naszych (no może nie do końca ) warunkach klimatycznych.

Na miejscu (i w internecie również) można też dokonać zakupów różnych ciekawych roślin, które uprawiają w ogrodzie. Po polsku niestety nie rozmawiają ale można się z nimi dogadać w języku angielskim.
Są naprawdę otwarci na wizyty ogrodowe (po wcześniejszym umówieniu) ... z nami bez problemu spotkali się w niedzielne popołudnie i do tego poczęstowali pysznym domowym ciastem

Na miejscu oczywiście nie mogłem się powstrzymać i dokonałem roślinnych zakupów. Nabyłem 6 juk wybranych przez gospodarza. To jakieś stworzone przez niego hybrydy, które mają być w miarę odporne, z szansami na przetrwanie naszych zim. Będę obserwował i wiosną dam znać czy się udało. Trudno coś więcej napisać o tym co z nich wyrośnie bo tego nie wie nawet sam Pan Gußmagg Sadzonki w każdym bądź razie bardzo ładne.

Wojtek, kupiliście też to pole za płotem aby pomieścić nowe nabytki ?????

U mnie skromniej, tylko ten wąski paseczek, ale odżyły stworzenia sponiewierane przez dziki, to te mniejsze.




pozdrawiam Ewa

Minął rok i proszę bardzo! Juki rozrosły się i nawet te po dzikowej traumie dały radę. Podoba mi się ten szpaler, wygląda dość egzotycznie, w sam raz na zapłocie

Moje juki w tym sezonie jakieś wyrywniejsze nie poczekały do października

fot. 10.09.2024

Vero, jukka, brutalnie wykopana od Ciebie podczas jednej z ostatnich wizyt nabrała wyglądu, ale po porzedniej i ostatniej zimie była mocno zagrzybiona. Musiałem zrobic opryski i wyciąć wszystkie liście...w zasadzie spisałem ją na straty, Nie wiem czy nie zabezpieczyć jej na zimę jakimś zadaszeeniem?