Uprawiałam akebię z powodzeniem przez kilka lat. Posadziłam dwie rośliny przy pergoli w słonecznym i dość suchym miejscu. Nie tylko nieźle się rozrastała, tworząc w szybkim tempie piękny, migotliwy cień pod swoja podpora, ale również obficie kwitła swoimi małymi, pachnącymi kwiatuszkami i związywała owoce. Były bardzo oryginalne, duże rozmiarowo w porównaniu z wielkością kwiatów. Skórka o niesamowicie niebieskim kolorze nadawała niecodziennego kolorytu roślinie. Skórka z czasem stwardniała a owoce, pękając, pokazywały środek wypełniony drobnymi pesteczkami w białym miąższu. Gdy opadały na ziemię, oblegane były przez setki owadów, ale głownie....much
Sławetnej zimy 2012/2013, podczas której ponieśliśmy w naszych ogrodach tyle strat, obmarzły też moje akebie. Miałam je już wykopać i wyrzucić, ale z braku czasu i nosząc sie z zamiarem likwidacji tej pergoli, nie zrobiłam tego. Akebie odbiły od ziemi, obie. W tym roku , choć jeszcze nie tak obficie rozrośnięte, zakwitły, ale owoców nie zawiązały.
Mam archiwalne zdjęcia z (chyba) 2011r.... Nie są zbyt dobrej jakości, ale owoce dość dobrze widać.
akebia pnacze niebieskie owoce uprawa