Na 100% już ostatnie
, nawet nie wiem skąd się tu wzięły, chyba przyniosłam z podłożem. Stare, pewnie teściowej, albo jej siostry.
Te dziwnie czerwone powstały na skutek moich magicznych zabiegów
. Przypomniałam o tym, kiedy robiłam to zdjęcie.
Nieżyjąca już sąsiadka powiedziała, że sama zmienia kolor żółtym tulipanom, tym starym, które sadzono czerwone, a po jakimś czasie kwitły na żółto. Otóż niedługo po rozkwitnięciu, należy ściąć żółte i czystym nożem przynajmniej jeden czerwony, a następnie łodyżką czerwonego dotykać do łodyżki żółtego, przenosząc soki z czerwonego na żółte. Przyznam, że w pierwszej chwili uznałam to za żart, jednak spróbowałam i
, pierwszego roku miałam pasiaste, potem pomarańczowe, a jeszcze później prawie czerwone. Na skutek różnych perypetii życiowych nie pamiętam czy doprowadziłam eksperyment do końca, ale to działa.
Co roku starałam się pomiziać żółte sokiem z czerwonego, po każdym dotknięciu do żółtego przycinałam odrobinę łodyżkę czerwonemu. Nie mam pojęcia jak to się dzieje
.