Jeśli mowa jest o ziołach, warto wspomnieć również o właściwościach tej rośliny, opisanej już częściowo przez
Romę. Roślina wysiewa się sama, rośnie jak chwast.
Na początek kilka słów opisowych, zaczerpniętych od Romy, potem moje trzy grosze na temat właściwości.
Roma napisał:
Glistnik jaskółcze ziele
(Chelidonium majus )
Jest byliną rozpowszechnioną w strefie klimatu umiarkowanego Europy i Azji, zawleczona została także na inne kontynenty.
W Polsce glistnik jest bardzo pospolity na całym obszarze : spotykany jest przy drogach ,płotach, na rumowiska i wysypiskach odpadów , na brzegach lasów , w zaroślach, w parkach, sadach i ogrodach.
Lubi stanowiska lekko ocienione, ale żyzne i próchnicznych. Wymaga gleb bogatych w azot, o odczynie obojętnym .
Jest rośliną wskaźnikową dla gleb ilastych.
fot.wolne zasoby
mapa obrazująca zasięg występowania Chelidonium majus
oznaczenia: podgatunek typowy (kolor zielony), podgatunek grandiflorum (kolor niebieski)
fot.
wolne zasoby
przecięta łodyga z charakterystycznym zółtym sokiem
fot.wolne zasoby
Skopiowano z zasobów archiwalnym Poll
Roślina ta ma dziś opinię trującej. Medycyna konwencjonalna nie poleca stosowania tej rośliny, zalecając choćby jako środek przeciwwirusowy dość znany lek na literę G (nie wiem czy mogę podawać nazwy handlowe). O skutkach ubocznych tego leku już mowy nie ma, oczywiście. Glistnik pić mogę, natomiast po dwóch pastylkach tego leku wątroba mi wysiada. Podobnie bywa z innymi ziołami; skutki uboczne zażywania ziół pojawią się, jeśli nieumiejętnie je stosować (jak ze wszystkim w życiu). Jednak czy popularne lekarstwa, w tym te bez recepty skutków ubocznych nie mają? Mają i to czasem znacznie więcej, jednak dla przemysłu farmaceutycznego być może zioła się nie opłacają, bo mogę zebrać je sama, na własnym podwórku. Zdrowy rozsądek natomiast przydaje się zawsze.
Jest to roślina, która zarówno dobrze, jak i źle działa na wątrobę. Wszystko zależy od dawki. Działanie lecznicze mają odpowiednio małe dawki tego zioła. Zaczynałam od odrobinki na czubku łyżeczki na szklankę naparu i sprawdzałam działanie. Roślina jest szkodliwa jedynie w nadmiarze. Metodą prób i błędów ustaliłam swoje własne, bezpieczne dawki.
Glistnik działa uspokajająco (lepiej po nim śpię), bakteriobójczo, wirusobójczo, grzybobójczo, żółciopędnie. Można go umiejętnie stosować wewnętrznie i zewnętrznie do przemywań (dobrze działa na skórę). Ma również działanie rozkurczowe i jest polecany kobietom w czasie bólów menstruacyjnych oraz na problemy z woreczkiem żółciowym.
Podobno znakomicie działa na kurzajki, stosowany zewnętrznie (trzeba kurzajkę smarować tym pomarańczowym sokiem, po przełamaniu rośliny). Tych wprawdzie nie miałam, ale pijąc to zioło, usunęłam sobie takie inne, wystające, malutkie i niegroźne „pypcie”, na skórze (jakby nadmiar skóry), dość popularne u większości ludzi, jak zauważyłam. Niestety nie znam ich nazwy fachowej.
Po prostu zniknęły same. Moja wątroba również ma się lepiej niż przed zażywaniem tego zioła.
Uwaga! Nie polecany jest kobietom w ciąży. Duże dawki mogą wywołać skutki uboczne. Zaczynamy od małych dawek! Trzeba również pamiętać o stosowaniu probiotyków, z apteki czy w postaci pokarmów (kiszona kapusta, koszone ogórki, jogurty itd.) Jest to silnie działające zioło i należy o tym wiedzieć, decydując się na jego spożywanie.
Trzeba być również świadomym, że żadne zioło nie zdziała cudu, bo to nie są cudowne i magiczne specyfiki. Najlepiej działają przyjmowane zapobiegawczo, na co dzień. Nie wtedy na przykład, kiedy złamie nas grypa, a znacznie wcześniej, zanim ogłoszą jej epidemię.
Wiele ziół ma działanie przeciwnowotworowe, w tym podobno również glistnik. Z tego powodu ludziom często wydaje się, że wyleczą się z raka ziołami. Zaczynają je pić, jak zachorują. Potem przeciwnicy i sceptycy zielarstwa i medycyny niekonwencjonalnej triumfują, podając przykłady znanych osób, którym się nie udało, twierdząc, że to nie działa. Jak sugeruje nazwa, ma działanie „przeciw”. Może więc nas chronić przed rakiem, ale nie jest powiedziane, że nas z niego wyleczy. Tak ja to rozumiem i takie wnioski wysnułam z ponad dwuletniego stosowania ziół. Miały dużo mniejsze działanie, kiedy zaczynałam je pić, gdy już złamała mnie grypa, a znacznie lepsze efekty przynosiło ich wcześniejsze stosowanie. Zawsze lepiej zapobiegać i nie czekać na ostatnią chwilę czy pierwsze objawy.
Pijmy zioła na co dzień.