Ponieważ nie mam ogródka, postanowiłem, że w tym roku pobawię się trochę w ziółka
. Ceny w sklepach nie zachęcające, a i co własne to własne. Tym samym gdzieś w różnych marketach i dyskontach udało mi się kupić jakieś trzy miesiące temu - lubczyk, pietruszkę oraz szczypiorek. Najbardziej zależy mi na lubczyku, gdyż zioło to po prostu kocham
. Rosną wspaniale i od razu dementuję informację, którą czasami da się przeczytać w necie - że takie kupne to są jednorazowe. Wystarczy wsadzić do nowej ziemi, dużej doniczki i...podlewać. Niestety, mimo iż mieszkam na 4 piętrze bloku to ciągle mszyce atakują mi pietruszkę - a ostatnio też lubczyk. Przyznam, że denerwujące. Chyba zamiast wycinać zaatakowanych gałązek, popryskam sodą i tyle
. Dałem też dziś do mieszkania. Aha - ponieważ szczypiorek jest dla mnie trochę za słaby smakowo - mam go ostatni raz. Zdecydowanie wolę szczypior.
Ostatnio wysiałem także koperek. Nie mam najmniejszej ochoty płacić 4-5 zł za dużą gałązkę do kiszenia ogórków. Paranoja. Dlatego też obsiałem dwie doniczki (dwa rodzaje, ale nie pamiętam jakie). Oczywiście i tu gdyby wszystko szło ok to byłby cud. Tym razem często na nie siadają gołębie :/. Nie mam szczęścia do tego 4 piętra. Od tygodnia jest spokój, bo zacząłem doniczki chować, a koperek zdecydowanie ładniej rośnie. Jeżeli tempo się utrzyma to za 2-3 tygodnie będzie można już go użyć
.
No i ostatni mój zakup - kolendra. Nie miałem z tym ziołem wiele wspólnego, jednak jakaś wyprzedaż za grosze zmotywowała mnie do uprawy. Oczywiście roślina przesuszona, zabiedzona. Ale już widać światełko w tunelu. Dodałem kilka listków do pomidorówki - pycha!
. Mimo iż samo w sobie jest mdłe, to w zupie się sprawdziło. Będę testował także w innych potrawach.
A Wy macie jakieś ziółka na parapetach?