Dzień dobry.

Jako młoda "zielonozakrecona" chciałam zapytać jakie etykietki najlepiej sprawdzają się w ogrodzie. Posadziłam na jesieni kilka nowych roślin i chciałabym je opisać co do odmiany w sposób trwały. Chodzi mi tu głównie o hosty, floksy i inne byliny
Proszę o podpowiedzi.
Małgorzata

No cóż.... W ciągu wielu lat ogrodowania wypróbowałam chyba wszystko, co jest na rynku i musze napisać, że nie ma takich labelek, które by nas zadowoliły. Próbowałam plastikowych, piankowych, metalowych... Te ostatnie w dwóch wersjach- pisane flamastrem do CD i drukowane, potrójnie laminowane- takie mam dla roślin mojej Kolekcji Narodowej Rodzaju Dryopteris.. To one wytrzymały- póki co- 3 lata i są w dobrym stanie.





Takie labelki, to jednak duży koszt i nie piszę tu tylko o zakupie i zleceniu pocięcia blachy, ale także wydrukowaniu napisów, oraz trzykrotnym ich zalaminowaniu.

Pamiętam, jak kiedyś rozrzucając kompost, znalazłam w nim starą, około 10-letnia labelkę plastikową. Śladu flamastra już na niej nie było, ale.... Labelka miała czerwony kolor i pod działaniem słońca wyblakła, natomiast nazwa rośliny była doskonale widoczna, bo zachowała oryginalny kolor wskaźnika. Obecnie, dla roślin kupowanych nie do KN, stosuję labelki polskiej firmy Bradas. Sa one z jednej strony zmatowione, więc dołączony doń ołówek ogrodniczy dobrze się na nich trzyma. Druga strona jest bardziej śliska, na niej piszę flamasterm do CD. Mało tego, zauważyłam, ze napisy najlepiej trzymają się tam, gdzie część wskaźnika znajduje się pod ziemią. Piszę więc drugi raz, mniejszymi literami, na tej dolnej części, którą wbijam w ziemię.



Tak, czy inaczej, dobrze mieć labelki, ale przede wszystkim uczyć się nazw posiadanych roślin. Przyglądać się im, robić sporo zdjęć, wstawiać z nazwami np na forum- to wszystko utrwala nazwy w naszej pamięci.

.

Stosuję sposób podpatrzony u śp Ewy zOgrodu w Kamiennym Kręgu, czyli paski blachy, zestaw numeratorów i zeszyt.
Trwałe, bo nieścieralne ale oczywiście nie do zastosowania przy oficjalnych kolekcjach, gdzie rośliny muszą być opisane nazwą.

janka.p napisał: Janko, dla mnie to jednak niedogodność. Chodzenie z zeszytem po ogrodzie...czy szukanie w zeszycie numerów
Znajomy podobnie 'ułatwił' sobie podpisywanie paproci. Numery napisane na plastikowych paskach. Poszedł nawet z duchem czasu, robiąc spis w komputerze.
Dostałem kilka paproci od niego tak podpisanych... musiałem mu potem wysyłać zdjęcia z numerami, bo twierdził że takich nie ma w spisie i do dzisiaj nie znam nazw dwóch paproci Na moje sugestie, że niepotrzebnie komplikuje sobie życie, pozostał niewzruszony

Tomek Mr napisał:
Eno, nie jest tak źle, bo większość roślin jednak się zna z imienia:), więc zeszytu używam głównie przy sadzeniu, potem tak naprawdę rzadko do niego zaglądam. Ja mam wersję podstawową, czyli numer i nazwa rośliny, Ewa prowadziła całą dokumentację do tego. Gdzieś w internecie na pewno to jeszcze jest do odszukania.
Szukać się nie szuka, bo numery tak kolejno lecą). Wersję komputerową też oczywiście mam, ale na ogrodzie wygodniej mi jednak z długopisem i zeszytem. A poza tym strzeżonego pan B. strzeże!

Co do etykietek, to zazwyczaj sprawdzają się te zrobione z trwałego materiału, żeby przetrwały różne warunki atmosferyczne.

Etykiety metalowe: mogą być fajne, bo są trwałe, ale czasem mogą rdzewieć.

Etykiety plastikowe: te z grubszych materiałów mogą być odporniejsze na warunki atmosferyczne, ale trzeba uważać, bo niektóre mogą blaknąć pod wpływem słońca.

Etykiety ceramiczne: to też opcja, ale są zazwyczaj droższe.

Zważ, żeby pisać na nich trwałym pisakiem, żeby napis nie zmyło. No i warto wrzucić do ziemi na głębokość, żeby wiatr czy deszcz ich nie zniosły.