Codiaeum - trójskrzyn, kodieum – to roślina z rodziny wilczomleczowatych, obejmująca kilkanaście gatunków,
które występują między innymi na wyspach Pacyfiku i w Azji południowo-wschodniej.

Codiaeum variegatum - trójskrzyn pstry - to najpopularniejszy gatunek tej rośliny.
Jednak jego nazwa handlowa - "kroton" - ma niewiele wspólnego z tym gatunkiem.
Tak naprawdę Croton jest nazwą zupełnie innej rodziny, choć również z wilczomleczowatych.


Codiaeum variegatum 'Gold Dust'






Codiaeum variegatum 'Petra'






Codiaeum variegatum 'Magnificent'

Codiaeum variegatum ' Florida'






Codiaeum variegatum 'Excellent'






Codiaeum variegatum 'Zanzibar'

Codiaeum variegatum 'Piecrust'




Codiaeum variegatum 'Banana'




Codiaeum variegatum 'Stoplight'

Codiaeun variegatum 'Franklin Roosevelt'




Codiaeum variegatum 'Eleanor Roosevelt'




Codiaeum variegatum 'Tamara'

Ewo, piękna kolekcja Trójskrzynów
Kiedyś uważałem je za najbardziej problemowe rośliny do uprawy domowej - ale już nie uważam
Mój w czerwcu wyglądał tak:

Leszku - cieszę się, że dołączyłeś do wielbicieli krotonów
Masz poza pięknym egzemplarzem 'Excellent' jakieś jeszcze ?
Ciekawa jestem jak o niego dbasz, bo są różne szkoły.
Jedni mocno podlewają, inni bardziej na sucho.
Ja utrzymuję zawsze wilgotne podłoże, nie dopuszczam do podsuszenia ziemi,
bo po eksperymencie z wysuszeniem podłoża, dwa z kolekcji straciły momentalnie dolną partię liści.

Ewo, mam tylko ten jeden egzemplarz - w mieszkaniu blokowym ciężko jest utrzymać go w nienagannym stanie (suche powietrze a zimą niestety uchylone okno).
Podłoże staram się utrzymywać stale wilgotne bo jak tylko trochę przeschnie to zaraz liście więdną.
Wszystkie liście jakie miał przy zakupie szybko stracił - to co jest to wyrosło u mnie.
W 'nogach' Trójszkszynu rośnie Alternanthera ficoidea która musi mieć wilgoć, więc czy on chce czy nie i tak ma zazwyczaj wilgoć

Leszku - żeby nie było wątpliwości, to dodam tylko,
że wszystkie moje krotony hoduję właśnie w warunkach blokowych.
I takie warunki na pewno nie są problemem w ich utrzymaniu, i to w nienagannym stanie
Wystarczy tylko, co zresztą robisz - utrzymywać cały czas wilgotne podłoże.
One wcale nie są aż tak wymagające, jak o nich piszą ...

Zapomniałam, że mam kilka fotek krotonów rosnących w naturze, w ciepłych krajach.
Niestety tylko jedna odmiana.
Trafiłam na te egzemplarze podczas trackingu dość wysoko w górach

Ponoć roślinki, które zostały pobrane od rośliny matecznej, ale ukorzenione już u nas,
w warunkach domowych, są dużo odporniejsze i bardziej żywotne od tych zakupionych.
Są różne sposoby na ukorzenienie krotona - w wodzie (większość szczepek gnije),
w ziemniaku (czasami się udaje), przez okłady z ziemi (największa szansa na powodzenie).
Ale generalnie hodowcy amatorzy sugerują, że w warunkach domowych jest to wręcz niemożliwe.
No to spróbowałam najtrudniejszym sposobem, czyli w wodzie.
Szczepkę włożyłam do wody pod koniec września, a dzisiaj chwalę się moim sukcesem




Po ponad 2 miesiącach mam już ładnie ukorzeniony odrost.
Najważniejsze według mnie, i nie dotyczy to wyłącznie ukorzeniania krotona, to utrzymywać czystą wodę.
Na początku wymieniałam ją codziennie, a po 2-3 tygodniach co parę dni.
I szczepka wcale nie stała na kaloryferze i w pełnym słońcu - stała na podłodze,
tuż przy oknie balkonowym zachodnim, więc nie najjaśniejszym.
To optymistyczna wiadomość dla tych, którzy chcą się jednak pobawić w ukorzenianie

Ewo, wiadomość dobra, a właściwie bardzo dobra.
Choć przyznam że niejednokrotnie słyszałem już o rozmnożeniu krotona z liścia - cokolwiek by to miało znaczyć. W poprzednim moim zakłądzie pracy jedna z pracownic rozmnażała krotona z sadzonek na okrągło i bez problemów - mnie nigdy to nie wyszło
Teraz zostało szukanie ciekawych odmian i próbować na nowo od wiosny

Jeden z moich krotonów - to chyba Excelent:



Kroton na Madagaskarze:





Pobrałam od niego sadzonkę, przetrwał podróże bardzo dobrze w zakręcanej butelce PET z odrobiną wody. Ukorzeniał się w wodzie od listopada ubiegłego roku, dopiero w czerwcu b.r. wypuścił korzonki. Myślałam, że nic z niego nie będzie, stał jak zaklęty. Może dlatego to tak długo trwało, że nie zmieniałam mu wody. Niedawno powędrował do doniczki:

Elu, Excelent świetny. Mój niestety już nie istnieje - zalałem chyba gościa.
Obecnie mam przywleczone krzaczysko a raczej badyle z krzaczyska ze śmietnika - wyjąłem dosłownie z konteneru na śmieci . Ledwie ruszył z liśćmi a już przędziorek siedzi na nim
Te o cienkich i długich liściach czasami pokazują się w LM - chyba nawet teraz są jako rośliny mini.