Kupowałam szatkowaną, ale miałam problem logistyczny i w związku z tym nie zawsze była świeżo poszatkowana.

Poll napisał:
się mi przypomniało...moja mama w taki sposób robiła kapustę ale gotowaną - przy zwijaniu gołąbków dla całej rodziny używała kilu główek kapusty, a żeby się nie paprać z robotą do wieczora to używała tylko liści dużych. środek kapusty zostawał, był ugotowany, pokrojony w ćwiartki i wrzucony do "wody" po kiszonych ogórkach. Po kilku dniach.... mniam.

Ja wczoraj zachęcona przez Was nastawiłam kalafior i buraki. Będę się tym odżywiać

Wow jestem w kiszonym raju wszystko co kiszone jest pyszne o kalafiorze nie słyszałem i nie próbowałem...Żonę będzie ciężko namówić na taki wyrób więc liczę że po sezonie komuś coś się jeszcze ostanie i na kolejny zlot przywiezie do degustancji

Toteż żony nie namawiaj, zrób sam a może po pierwszej degustacji się przekona. Kiszenie to naprawdę jest "bułka z masłem"

Qra obudź w sobie koguta i do dzieła . U mnie przetworami zajmuje się niemąż i wychodzi mu to o wiele lepiej niż mnie. Jakby Ci żona partyzantkę chciała zrobić to jej szepnij, że w pobliskiej galerii takie boskie sukienunie widziałeś i od razu zyskasz wolne popołudnie do działania

Żona sukienuń nie ogląda, więc proszę bez takich przytyków bo zaczyna mnie krew zalewać i robię się niezbyt miły. Żona ciężko tyra w weekendy w ogrodzie. Jeżeli chodzi o sam proces produkcji to wczoraj robiłem powidła więc nie jest kłopotem zrobienie kalafiora. Problemem leży w braku czasu. Jeżeli mam do przerobienia owoce z ogrodu dla całej rodziny lub zrobienie kalafiora dla siebie to wybiorę to pierwsze sorry.

Ondrasz, dyć to żart był, tak ja to odebrałam... bez nerwacji, keep smiling.

Obiecałam,że pokażę moją kiszona sałatę rzymską i kapustę pekinską. Ich wyższość nad zwykłą kapustą polega na szybkości zagospodarowania. Nie trzeba ich szatkować, czy ubijać, aby wypuściły sok. Pakujemy do wody z przyprawami i po 3 dniach można wcinać, 5 minut roboty. Smak? Dla mnie podobny do kapusty, ale liście są bardziej miękkie, choć nerwy chrupiące.Dla mnie cymes. Kupiłam 2 następne sałaty rzymskie i dziś zapakuję następną porcję.

Qra - bardzo cię przepraszam, bo w mojej intencji był to lekki żart, a nie przytyk. A tak poza tym to wiem doskonale co to jest ciężka praca 7 dni w tygodniu, zapieprz od 5,00 rano i kilka lat pod rząd bez urlopu. Chcesz się nabzdyczać to Twoja rzecz - nie muszę z Tobą rozmawiać.

kerovyn, nie gniewaj się na Qraka, On zawsze taki bojowy jeśli chodzi o moją osobę, na wszelki wypadek pysQje
Trafiłaś/trafiłeś jak kulą w płot, ja wprost nienawidzę zakupów, sukienek nie noszę, a do pracy wstajemy o 4:40, wracamy około 18:00, i tak od 15lat, o zgroooooooooooozo...
Qra mnie nauczył pałaszować surowego kalafiora, ale kiszony to już chyba dla mnie "za grubo"..

, jednak zrobić Drobiowi mogę, ten wszystko co kiszone szarpie jak Reksio szynkę

Kiszona kapusta domowej roboty kojarzy mi się tylko ze specyficznym smakiem i smrodkiem, próbowałam wielokrotnie w/w w wykonaniu różnych osób, i żadna nie umywała się smakiem do tej, którą kupujemy na targu u starszych państwa, na robienie kapusty się nie porywam, ale kalafiora popełnię, niech się Qra cieszy

o rany - biorąc pod uwagę zarzynanie się pracą masz bardzo trafnego nicka - Kryzysowa - . Nie gniewam się bo to dobre dla dzieci w piaskownicy , natomiast pyskowanie bez powodu uważam za głupie bo prowadzi do niepotrzebnych konfliktów - no to go "wirtualnie prztyknęłam w nos" coby wiedział, że "nie ze mną Brunner takie numery" .
A co do kalafiora, to jeśli jecie surowy to kiszenie nie jest konieczne. To alternatywa dla nie lubiących/nie trawiących surowizny, gdyż gotowany wartość odżywczą ma zbliżoną do trocin, natomiast surowy to komplet witamin, minerałów no i jak twierdzą naukowcy ma bardzo silne działanie antyrakowe - co przy obecnej pladze różnych raków ma chyba znaczenie. Przy kiszonkach trzeba brać poprawkę na sól, którą się przy okazji zjada, a która w nadmiarze szkodzi.

A co do zakupów i sukienek - mam tak samo a nawet gorzej. Na wesele chrześniaka pojechałam w dżinsach, koszuli i zamszowych sportowych półbutach - prosto z pracy, zbyt zmęczona na dodatkowe katowanie się niewygodnymi ciuchami -

A może by tak dobry sposób na nie psujące się ogóraski kiszone? Bo "miszczem" w tej dziedzinie to ja nie jestem i chętnie posłucham podpowiedzi.

u mnie mama kisi ogórki, ale wiem tyle, żeby ogórki były smaczne to trzeba dodać poza oczywiście koprem, najlepiej ta część z nasionami, czosnek, chrzan, to jeszcze liście wiśni, estragon, liść dębu lub liść czarnej porzeczki, estragon
zaś żeby się nie psuły, no taka jest prawda, że kiszone ogórki to takie właśnie zepsute ogórki jak mi tłumaczyli w Niemczech

Żeby się nie psuły to trzeba kupić z dobrego źródła albo samemu wychodowac na ogrodzie. Nie pamiętam dokładnie ale coś szkodzi na kiszenie - albo nadmiar nawozów i odzywek albo jakieś opryski. Moja mama od kilku lat kisi małe ogórki w butlach 5l po mineralnej, takie zrywane w ogrodzie na bieżąco - daje tradycyjnie: koper, liście chrzanu, czosnek i solankę. Są pyszne - chrupiące, i dobrze się trzymają. Kiedyś na próbę zostawiłam jedną flaszkę na drugi sezon. Nie zepsuło się, można było jeść i to ze smakiem.

Ja mam ostatnio fazę na kiszone... małosolne.
Żeby za długo nie stały to kupuję 1kg lub 1,5 kg. W warzywniaku.
Zjadam i robię następne.
A żeby szybciej się zakisiły to wlewam trochę poprzedniej wody z gotowymi bakteriami gnilnym (bo ogórki kwaszone rzeczywiście są zepsute, jak to mówią na zachodzie Europy).
Do ogórków daję dużo kopru, listki z wiśni i czarnej porzeczki, czosnek i liście z chrzanu, bo nie chciało mi się kopać. Oczywiście trochę soli.
Ogórki pościnać na bokach.
Wyszły pycha Doskonałe są na trzeci dzień od wsadzenia. A te z drugiej tury z gotowym płynem gnilnym to już następnego dnia były gotowe.

Basia21071 napisał:
Ważne jest przy kiszeniu wszelakich warzyw, żeby używać sól niejodowaną. Przy zawartości jodu, kiszonki lubią się psuć.
A po za tym, tak jak już pisali poprzednicy, warzywa muszą być dobrej jakości

U mnie początek ogórkowego sezonu

Swego czasu kisiłam paprykę, mi bardzo smakowała chociaż dla niektórych może być lekko paciarowata, smak boski.....Rosjanie kiszą wszystko co sie da, warto korzystac z ich przepisów....

Efka, całą zimę trzymasz te ogóry w plastikowych bańkach?

Barszczyk kiszony ten ze zdjęcia spożytkowałam idealnie tzw następnego dnia po! Idealne na uzupełnienie elektrolitów i doskonale wchodziło!

My też kisimy ogórki w takich bańkach i co ciekawe po otwarciu mogą stać do 3 miesięcy w chłodnym miejscu i się nie psują.