Róża wielkokwiatowa

Pink Peace

Hodowca: Francis Meilland (Francja 1959r.)
Mieszaniec herbatni: Peace x Monique i Peace x Mrs. John Laing.
Kwiaty ciemno różowe lub różowo malinowe , około 60 płatków w pąku. W czasie pierwszego kwitnienia bardzo duże, do 15cm średnicy, pojedyncze na pędzie. Powtarza kwitnienie do przymrozków. Ponowne kwitnienia charakteryzują się mniejszymi kwiatami, do 5 sztuk na pędzie. Bardzo przyjemnie i mocno pachnie.
Wysokość i pokrój. Dorasta do 1,5m, pokrój ma zwarty, wyprostowany. Dobrze się krzewi.
Mrozoodporność: wymaga kopczykowania na zimę.
Odporność na choroby, według producenta dość dobra. Niestety w moim ogrodzie jest jedną z najbardziej podatnych na czarną plamistość liści. Nie pryskana, już pod koniec czerwca traci dolne liście. Dlatego stosuję opryski i to utrzymuje liście na krzewie do końca sezonu.



Wielkość kwiatów z pierwszego kwitnienia, jest naprawdę imponująca


Przycinana co roku wiosną na wysokości 3-5 oczka, wytwarza wysokie pędy. Cięta wyżej jest gęściejsza, ale niższa, z mniejszymi kwiatami. Mimo podatności na choroby, nie wyobrażam sobie jej nie mieć w ogrodzie U mnie posadzona w 2006 roku.

Ja sobie już wyobrażam, straciłam ją minionej zimy Nie jestem amatorką wielkokwiatowych ale Pink Peace skradła mi serce - ta uroda, zapach, wdzięk... Ach.

O tak, zeszłoroczna zima była dla nich ciężka. Moja nie owinięta pierwszy raz ze względu na brak mrozów, rozchorowała się całkowicie. Na pędach czarne, suche plamy od dołu, do samej góry. Z tego względu przycięłam ją bardzo nisko. Część pędów na 1 oczko, a część wycięłam przy samej ziemi. Odbiła, ale kwitła zdecydowanie słabiej. Zobaczę jak będzie się zbierać wiosną

Moja jeszcze nie wykopana- liczyłam do końca na to, że odbije...

Choruje koszmarnie, plamistość, rdza, mączniak... Właściwie nie mam pojęcia dlaczego ciągle ją mam

U mnie ta róża ma tylko problemy co roku z czarna plamistością. Najpiękniejsza jest wczerwcu