Dorzucę i ja zdjęcia kilku odmian z mojego ogródka
SENEKA
To moja ulubiona smakowo odmiana. Niech będzie że nie jestem dość wyrafinowana, że nie uważam że tylko czyste vinifery są warte jedzenia - ale jakbym miała na bezludną wyspę zabrać tylko jedną odmianę to właśnie tę. I nie tylko ja, bo na krzakach wisiała już Arkadia dająca się podjadać a dzieci chodziły pytając czy są jeszcze te 'małe słodkie'

Dodatkowo znajomy robi z niej świetne wytrawne białe wino - może i mnie się kiedyś uda. Tylko na dżem się nie nadaje, bo wychodzi całkiem bez smaku. A smakuje wyjątkowo, tak agrestowo-miętowo. Do tego odporne na minus 27 stopni, jak ktoś mieszka w trochę cieplejszym regionie, spokojnie może dawać na altanę.
KRASOTKA
Jak w nazwie - jest śliczna od każdej strony, nie tylko owoce ale i liście (wyrównane, z głębokimi zatokami). Mogłabym ją uprawiać nawet tylko dla ozdoby

Zobaczymy jak przezimuje, bo w tym roku dała dużo owoców.
WENUS
Odporna, mocno rosnąca odmiana altanowa o lekkim, 'cywilizowanym' smaku labruski. W dodatku słodka i bezpestkowa oraz ma bardzo duże liście, pięknie ogniście przebarwiające się jesienią (niestety nie mam zdjęcia, może nadrobię w tym roku). Większość gron zjadła mi cichaczem ekipa ocieplająca dom
A1704
Odmiana dość późna, jasna bezpestkowa. Pozostaje kwaskowata, ale w końcu nie wszyscy lubią ulepki, a można ją jeść jeszcze po pierwszych przymrozkach.
i klasyka : Nero i Arkadia.
I pomyśleć że jeszcze kilka lat temu to nawet nie wiedziałam że można bez szklarni, bez skomplikowanych zabiegów w Polsce pod chmurką hodować odmiany o wielkich owocach takie jakie kupuje się w marketach

Ba! Dużo smaczniejsze od tych marketowych!