Roma napisał:
[...]Na Śląsku potrawami wigilijnymi są moczka i makówki[...]
Tyż prowda, ino...Nie ma jednego "złotego" przepisu na moczkę. Tylko w mojej rodzinie jest chyba z 3-4 odmiany tego dania. I tak babcia (mama mamy) robiła ją na wywarze z karpia i warzyw (marchewka, pasternak, seler, pietruszka plus przyprawy), rozmaczała wcześniej upieczony i pokrojony w kostkę (można zetrzeć na tarce) specjalny piernik o niewielkiej zawartości miodu (nosi on potoczną nazwę "piernik do ryby" i jest taki, hmmm, korzenny, ale jakby wytrawny jednocześnie), robiła się z tego brunatna zawiesina, do której babcia dodawała pokrojone warzywa z wywaru. Prababcia podobno robiła na wywarze z głów rybich i dodawała mięsko obrane z głów. Dla mnie i reszty wnuków prababcine i babcine odsłony moczki były nie do ruszenia z talerza
: Nakaz jedzenia był poprzedzony groźbą "nieprzyjścia Dzieciątka z prezentami"
Wersja mojej mamy ewoluowała, bo mama też nie dała rady moczki ruszyć...I tak gotuje sam wywar z w/w warzyw, starty piernik rozmacza z piwie (niektórzy używają wyłącznie ciemnego, ja wolę jasne albo wręcz przeciwnie porter), rozmoczony piernik łączy z wywarem jarzynowym, dodaje sparzone i pokrojone migdały, ugotowane wcześniej w małej ilości wody wędzone śliwki i podgotowane w małej ilości wody rodzynki. Dodaje pokrojone warzywa z wywaru i sok z cytryny do smaku. Tej wersji nie lubiłyśmy z siostrą w dzieciństwie, ja teraz lubię, Dziaba dalej nie.
Inną wersją jest moczka na ciemnym piwie lub kompocie z wędzonych/suszonych owoców, całkiem na słodko: w ciemnym piwie moczy się piernik, podgrzewa dość mocno do zagotowania, dodaje rodzynki, pokrojone suszone śliwki, brzoskwinie,figi, daktyle, orzechy, migdały. Tworzy to gęsty budyniowaty w konsystencji deser, można to jeść na zimno lub ciepło, za każdym razem inaczej smakuje.
Jak znajdę stosowne przepisy i konkretne proporcje, nie omieszkam wstawić.
Podobna rzecz ma się z makówkami. Niby to samo, mielony mak, mleko i bakalie, ale co chałupa to dodatki i proporcje różne.