Tomek, Twój później kupiony okaz o niespotykanym wyglądzie i głębiej rozciętych małżowinach usznych, bardzo mi przypomina P. setiferum 'Proliferum', więc wątpię, żeby to była rzeczywiście P. proliferum.
Jak napisałeś: "Wydało mi się, że przyjdzie mi się pożegnać z paprotnikiem proliferum, bo serce zaraz mi się martwe...a tu miła niespodzianka" przypomina mi to moje jedyne sadzenie Polystichum munitum w wąwozie Badl-Klamm w Styrii , Austria. Kilka lat temu kupiłem samotne, smutne i zaniedbane P. munitum, które w przeciwnym razie były kompostowane. Potem zasadziłem tę paproć w wieku 4 lat!! różnych miejscach w wąwozie, gdyż pierwsze miejsce było trudno dostępne ze ścieżki, w kolejnych dwóch miejscach pokazało, że ma kłopoty z prawidłowym rozwojem. Zdecydowałem się zostawić P. munitum na ostatnim, 4 miejscu w Badl-Klamm. Zaczął rosnąć w siłę, chociaż zwierzęta, prawdopodobnie kozice, a może równie dobrze jelenie, zgryzały jego liście zimą. W grudniu 2020 spadł mały, ale bardzo obfity śnieg, który powalił wiele potężnych drzew. Duży, stary jawor, Acer pseudoplatanus, spadł bezpośrednio na zasadzoną obcą paproć, więc spodziewałem się, że został zmiażdżony i pogrzebany na zawsze. Jednak chwilę później zdarzyło mi się zobaczyć kilka małych listków, świadczących o tym, że ten twardy P. munitum przeżył.
To mnie zastanowiło, a także pomyślałem, że życie nigdy, przenigdy się nie poddaje, dając nową nadzieję mojej obolałej duszy !!
Z pewnością nie próbowałbym zostawiać tropiku Arachniodes aristata w ogrodzie na zimę, ponieważ nie spodziewałem się i nie wyobrażałem sobie, że może on być najmniej odporny w Styrii czy w Polsce.
Cyrtomium falcatum posadziłem w wąwozie Badl-Klamm, ale nie miało szans przetrwać zimy, obie rośliny wypuściły świeże liście zdecydowanie za późno, a wiosną obumarły.
Tomek, your later bought example with unusually appearance and more deeply dissected pinnae, does remind me much on P. setiferum 'Proliferum', thus i do doubt it was truly P. proliferum.
As you wrote: "Wydawało mi się, że przyjdzie mi się pożegnać z paprotnikiem proliferum, bo serce wydawało mi się martwe...a tu miła niespodzianka" this reminds me on my sole planting of Polystichum munitum at the gorge Badl-Klamm in Styria, Austria. Several years ago i bought a lonely, sadly and shabby looking P. munitum which otherwise had been composted. Then i planted this fern at 4!! diverse places in the gorge, as the first place was hard to reach from the path, at the following two places it showed to have troubles to thrive well. I decided to leave my P. munitum at the last, 4th place at Badl-Klamm. It began to grow stronger, although animals, likely chamois and perhaps as well deer browsed it's leaves in winter. In December 2020 we got a little, yet very heavy snow, smashing lots of mighty trees down. A large old sycamore maple, Acer pseudoplatanus, fell directly upon the planted alien fern, so i expected it had been smashed and buried forever. However, a while later i happened to see a few small leaves, revealing that this tough P. munitum had survived.
This made me wonder, as well thinking that life never, ever gives up, giving new hope to my sore soul !!
I would surely not try to leave the tropic Arachniodes aristata in the garden during winter, as i could not expect and imagine it could the least be hardy in Styria, or Poland.
I planted Cyrtomium falcatum at the gorge Badl-Klamm, but it had no chance to survive in winter, both plants grew fresh leaves way too late, and were dead in spring.