Uwielbiam klony ponad wszystko... u mnie te palmowe czują się doskonale...
Mają zapewnioną gliniasto-piaszczystą glebę o kwaśnym odczynie, która pozostaje wilgotna.
Żaden z klonów jeszcze mi nie przemarzł, okrywałam tylko w pierwszych dwóch latach od posadzenia.
Mały przegląd:
Atropurpureum, z perspektywy (i z bliska)... Ten z prawej strony jest już ogromny, ma jakieś 3m wysokości, bardzo rozłożysty...
Cudownie czerwienią się jego listki patrząc przez nie pod słońce...
Tu z perspektywy widać po prawej stronie szczepionego
Orange Dream, a z lewej klon
Phoenix...
Rosną w lekkim półcieniu, osłonięte przez inne drzewa...
Orange Dream tnę korekcyjnie w sierpniu.
Wymarzony, upragniony
Shirasawanum Aureum... szukałam od lat, dopiero niedawno udało mi się kupić piękny egzemplarz w znośnej cenie...
Listeczki to kwintesencja artyzmu...
Dissectum... niski, bardzo rozłożysty, o wspaniale ażurowych, powycinanych misternie listkach:
Z perspektywy, klony bliżej prawej
Sango Kaku, dalej skrajnie z lewej, purpurowy
Inaba Shidare...
Sango Kaku cudnie się przebarwia na przestrzeni sezonu (ma w dodatku fantastyczne czerwono-różowe zabarwienie pnia i gałązek), a
Inaba Shidare tworzy niezwykłą parasolkę pokrojem swojej korony...