To całe szczęście, że z mamą wszystko w porządku.
Jak ten czas leci

Gosiu, ano leci, same w to nie wierzymy, szczególnie, że pod koniec września miną 2 lata jak Lunka z nami mieszka
a jak robimy porównanie działki sprzed 3 lat a teraz......tylko taka reakcja , sąsiedzi nadal nie wierzą, że dwie kobietki potrafią tak poprowadzić ogród, no a warzywnik....
tak, są to zdjęcia aktualne, pomidory nadal u mnie są

weekend na działce, spędzony bardzo pracowicie no i wczoraj podczas koszenia trawnika stwierdziłyśmy z mamą po chmurze pyłu i kurzu, że wystarczająco czasu
dałyśmy trawnikowi by tam wzszedł albo się ukorzenił albo po prostu by tam był
zmiana planów miała być na wiosnę, ale po burze mózgów za i przeciw, dziś o 10 było jeszcze tak:

zaś o 13.30 już tak:

rozplenica została przesadzona z innego miejsca, zaś ostnice i jeżówki, one już tam były, po prostu je przeniosłyśmy bliżej
Mama dosadziła tam jeszcze werbeny - nasze sadzonki, zaś czekam jeszcze na hortensje Skyfall, które chcemy posadzić po obu stronach rozplenicy no i barbulę, ale ona idzie na lewo od wiśni, bliżej ścieżki
zaś Lunka stwierdziła, że nie będę niczego już sadzić, ona tu leży i koniec, no centralnie, tam gdzie ma być
A ja sobie miejsce na nowe róże na spokojnie szykowałam

Dziś szybki lot na działkę, aby posadzić nowe nabytki czyli hortensje Skyfall
oczywiście bez pomocnika nic nie mogło by się udać, kontroluje czy aby roślinki są podlane przed sadzeniem i chętnie kopie dołki

weekend na działce to jest to!
byłoby fajnie, gdyby nie ten kret, wszędzie mi kopce robi, nawet na rabatach a o warzywniku, trawniku czy ścieżkach z kory nie wspomnę
fakt, że jak wchodzimy na działkę to Luna ma radochę bo zaraz dopada i dokładnie sprawdza co to za kupa ziemi i potem lata po działce i wyszukuje nowe kopce
no tylko czemu je rozkopuje i wsadza tam nos i prycha i dmucha, że czasami tylko patrzymy i nic
a dziś dzielnie mi pomagała w przesadzaniu borówek i ziół bo miejsce na derenia jadalnego szykowałam - a zamarzył się Mamie no i mi tak troszkę
sąsiad ma i podzielił się przepisem na nalewkę więc ten tego, czemu nie skorzystać?
przyjdzie po 15.10 i mamy zamiar go prowadzić jako drzewko a nie jako krzew
kolejna nowość co przyjdzie to aktinidia, ale taka samopylna i niższa "Vitkiwi" bodajże, miejsce prawie gotowe a piąć się będzie miała po czym bo Mamie się nie podobało to, że pergola, po której rosła dynia i fasola stoi w warzywniku tylko ją przeniosłyśmy w inne miejsce no i jak znalazł
no i kolejna akcja z poszerzaniem rabat a zmniejszeniem trawnika - no bo skoro podczas koszenia tam trawa się wyrywa i kurzy i tak nic nie rośnie to czemu nie posadzić czegoś innego? - słowa Mamy dziś tylko połowa bo zabrakło mi lawend, o werbeny się nie martwię bo ona nam rośnie wszędzie, nawet w warzywniku
no i dosadziłyśmy kolejne rośliny na nową rabatę
także tego, pracowity weekend miałyśmy

Zakładanie nowych rabatek jest takie fascynujące..!

Rozplenice pięknie kwitną tylko czemu one tak szybko się rozrastają..?!

Chwałą pracusiom!

Nela, oj masz rację, jest to fascynujące! ale lepsze jest szukanie i kupowanie nowych roślinek
rozplenice hehe prawda, pięknie się rozrastają i kwitną, sąsiadkę coś trafia za każdym razem jak mija naszą działkę bo u nas są raptem 3 lata i tak kwitną a u niej nic!

Marta, wiedziałam, że mama długo nie będzie broniła trawnika.
Ja tez przymierzam się do nowej rabatki. Może w ten weekend się uda

Gosiu no fakt
gdyby nie to, że kilka razy już w tym roku, jak kosiła tam trawę to za każdym razem narzekała, że znowu się nie domyje a raz to tak zaczęła kaszleć, że myślałam, że sobie biedulka zaraz płuca
wypluje to podejrzewam, że by ten trawnik tam pozostał a tak, będzie ładnie no i jest ładnie
zresztą jak teraz siedzimy to od razu inaczej, już nie ma takiej pustki
choć teraz denerwuje ją trawa czy raczej to co tam rośnie przy betonowej ścieżce, bo dotychczas mogła to przycinać akumulatorowymi nożycami ale Luna jak tylko Mama to urządzenie włącza, dostaje jakieś furii i skacze to na Mamę lub doskakuje do tego już raz czy dwa wsadziła łapkę tam i ją Mama przypadkowo szczypnęła więc tego urządzenia w jej obecności nie używa
kosiarkę toleruje i co jakiś czas sprawdza jak Mama ją wyłącza czy wszystko okej ale nożyc to nie toleruje więc bywa że boczki trawnika są wysokie bo nie skoszone
i nawet myślała, aby tam może coś posadzić ale jak jej pokazałam, że zostanie wtedy taki wąski pasek trawy przy drzewkach owocowych i lepiej było zrobić rabatę to zaraz Nie!
no i byśmy Lunki miejsce do leżenia i spania pod jabłonką zabrały, także tego, na razie pomysł upadł
ale coś mi się wydaje, że........tak w przyszłym roku......

no i weekend minął, a rabata skończona

oczywiście Lunka mi pomagała, szczególnie w kopaniu dziur no cóż, glina to nienajlepsza rzecz do kopania, szczególnie jeśli jest twarda
była tak zła, że dorwała kopiec kreta i starała się dokopać by drania dorwać, zakopała się prawie w połowie
dobrze, że to było miejsce gdzie jej kopać wolno ale kąpiel była potrzebna bo zamiast białego pieska miałam żółto-czarnego

pogoda jaka jest to każdy widzi, raz słonce, raz deszcz, wieje i leje.....oj nie lubię takie pogody, oj nie lubię
jak na razie w warzywniku coś tam jest, papryka czeka na wykopanie bo w tym roku próbuję ją przezimować, rzodkiewka i mizuna no i sałata zjadane na bieżąco
a tak to sadzę czosnki, narcyze no i derenia
no i musiałam wypróbować nową zabawkę - piłę akumulatorową

dzisiejszy dzień wykorzystany, no bo pogoda była całkiem znośna
ale powiem tak, sadzenie czosnku ozdobnego z Lunką to naprawdę nie lada wyzwanie plus zabawa chyba dla niej, a dla mnie to przedwczesny zawał
co wkopywałam cebulę i przenosiłam się w inne miejsce to zaraz ta paskuda dopadała i.....wykopywała i z dumą albo mi przynosiła albo hau hau, na zasadzie Mama, zobacz, co mam!!
jak to zobaczyłam za pierwszym razem to myślałam, ze zejdę tam na zawał, w rabacie dziura, wszędzie pełno ziemi a ta z cebulą w zębach
na mój wrzask czy skrzek - bo inaczej nazwać tego nie można - wypluła cebulę i chodu ja ją tu gonię po ogrodzie a ta szczęśliwa, bo myśli, że to zabawa w gonito
za drugim razem to samo, trzeciego nie było bo ktoś dostał po nosie
to wleciała mi do warzywnika - skubana przeczołgała się pod płotkiem i yahooo ale fajnie się kopie!
a jak zobaczyła na jednej ze skrzyń położony karton......to pies był najszczęśliwszy na świecie lubi kartony, oj lubi, szczególnie je drapać!
dlatego sadzenie czosnku zimowego i zbieranie sałat zostawiłam sobie na jutro
no i papryk raczej sobie nie przezimuję, ostatnie jednak przymrozki krzaki papryk zmroziły i nie wiem czy się uda coś uratować

Cóż... każdy tak działkę uprawia jak potrafi...

Psina właśnie tak..

Cierpliwości życzę!

Nelu, cierpliwość jeszcze mam, jeszcze
Lunka ma już 2 lata, jak tylko mogła już wychodzić to na działce siedziała ale ona zawsze musi mi pomóc podczas sadzenia czegokolwiek
dlatego warzywnik jest ogrodzony płotkiem, zaś na rabaty chodzi rzadko albo jak coś zobaczy albo jak jaszczurka pójdzie, albo nornica
pokłuła się kilka razy już przez róże i tych miejsc unika nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, bardziej martwiłam się czy mi tej cebuli nie zeżre bo to szkodliwe dla niej
bo nie wspomnę ile to zwierzę pożarło owadów latem
za jeżynami to już jej królestwo, przy płocie tam to może kopać ile się jej podoba

Dobrą ma panią

Nela, oj ma dobrą, zresztą ma dwie takie

Marta wesoło masz z tą małą rozrabiaką . Nie pozwoli Ci się nudzić. Moje Fąfle na szczęście nie są specjalnie zainteresowane ogrodnictwem. Wyprawy na działkę traktują czysto rekreacyjnie - Słoneczko, opalanko, spacerek...
Pięknie się ten Twój ogród rozrósł!

Asiu dzięki
jak dobrze kojarzę, to masz Yorki? no to też są z rodzinny terrierów ale na to wygląda, że ta moja to takie ADHD wśród Westów
zresztą ona czasami do Westa niepodobna bo za długie nogi, za wysoka etc
dziś ta rozrabiaka znowu postanowiła przekopać warzywnik widziała, że wyrywam sałaty to chciała mi pomóc
czosnku nie zdążyłam posadzić bo zaczęło padać
była tak czysta, że jak tylko wróciłyśmy do domu to zaraz poszła do wanny
Lunka lubi tez się opalać i to najlepiej na hamaku i to wtedy kiedy albo ja na nim siedzę lub mama albo na ziemi i leży

Wiesz, może dlatego że moje mają już swoje lata. To 14-to letnie seniorki, więc figle już im nie w łebkach.

Asiu, no tak, ale znam takie seniorki i seniorów co jak się spotkają z Lunką to wariują a potem musi mieć smarowane stawy maścią przeciwbólową
ale teraz sobie nie wyobrażam życia bez Lunki i jak już kocha kopać to niech kopie, po pewnym czasie się jej to nudzi