Pikutku
owocki kroimy na trochę cieńsze cząstki, w przepisie podają ok. 0,5cm, ale moje były tak między 0,5 a 1 cm.
Zasypujemy cukrem w proporcjach 1:1 i odstawiamy aż puszczą sok. Potem do rondla, najlepiej o grubym dnie, zlewamy sok, rozgrzewamy i wrzucamy owoce, mają pyrkać na małym ogniu przez kilka godzin. Można zrobić przerwę, wystudzić i jeszcze raz wolno doprowadzić do wrzenia, a potem zmniejszyć ogień do min. i potrzymać jakiś czas.
Ja za radą mojej sąsiadki, po zlaniu syropu do butelki, kandyzowaną pigwę podsuszyłam jeszcze przez godzinę w piekarniku w temp. ok. 60
oC w termoobiegu i gorącą zapakowałam do wyprażonych słoików.
Nie wiem jak długo można taką pigwę przechowywać, nie wiem czy uda mi się to sprawdzić, bo znika z prędkością kosmiczną
.
Syrop nadaje się do herbaty, robię też z niego napój z ciepłą wodą.