Dziewczyny bardzo dziękuję za uznanie. Łatwo nie było, oczywiście i bez drobnych kłótni się nie obyło. Nawet wczoraj, jedna z nas przekonywała nas że nie wszyscy się najedli, że gdzieś tam zabrakło ciasta itp. A uwierzcie mi, że jedzenie było opór. Następnego dnia dojadaliśmy, sporo rozdałyśmy i jeszcze sporo zamrożone. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony, i to taki, który najmniej robi.
Przygotowania zaczęliśmy w sumie 2 lata temu. Już wcześniej rozmawialiśmy na ten temat, ale konkretny pomysł narodził się w pandemii. Jak opowiada nam Jarek- największy z zapaleńców przedsięwzięcia Koniuszewscy ukazali mu się, przyśnili w ciężkim stadium choroby. No i potem się zaczęło. Najpierw uporządkowanie terenu- śmieci, samosiejki, gałęzie itp. Równolegle ,, urabianie,, Fundacji Martylium, żebyśmy mogli zarządzać terenem. Na spotkaniu, bardzo burzliwym zresztą, doszło do podpisania umowy korzystania przez 10 lat, z możliwością przedłużenia. Potem stanął krzyż, piękny, dębowy, zrobiony przez pana, samouka z okolicy. Następna była stodółka.
Pytasz Basiu skąd fundusze? Ano szukaliśmy sponsorów, niestety nie obyło się bez politycznych akcentów. W każdą 4 niedzielę z zbieramy datki przy kościele - dając coś w zamian, a to magnesy okolicznościowe, ulotki itp. Fotka z jednego z takich spotkań
Siądę do laptopa to wstawię linka ze strony parafii z relacji z u uroczystości. Jest tam sporo zdjęć.
Niestety nie ma fotek z momentu stawiania krzyża. Nie było to łatwe - jest on duży, osadzony w wielkim fundamencie. Był moment gdzie niewiele zabrakło żeby się przewrócił i pękł. No i jak już został osadzony pojawiły się nad nim nie wiadomo skąd 4 żurawie.
Mam nadzieję że Was nie zanudzam