Wczoraj wpadłem na jak się wstępnie wydawało, genialny pomysł, by oczyścić hoję i tym samym szybko wziąłem się do roboty. Moje przypuszczenia i entuzjazm natychmiast zostały zweryfikowane, gdyż po 20 minutach byłem dopiero w połowie drogi. Okazało się, że hoja tak się poskręcała na wieży, że jej odplątywanie powodowało wzrost ciśnienia, a z każdą kolejną minutą traciłem chęci do dalszej kontynuacji przedsięwzięcia. Przypominało mi to odplątywanie słuchawek, które notorycznie z niewiadomego mi powodu, plączą się złośliwie
. Po 40 minutach udało się, ale nie bez strat. Kilka metrów pnącza się połamało i nie było innego wyjścia jak poucinać to i owo. Hoja została umyta, przesadzona do nowej, większej doniczki (poprzednią tak zdeformowała, że nie wiem, czy dalej ją wykorzystam) i ponownie oplątana na wieży. Tym razem zajmuje zdecydowanie mniej miejsca, ale jak znam życie szybko dotrze do sufitu. Zimą została przelana, przez co niektóre pędy tak jakby pousychały i też trzeba było je uciąć. Ma spory system korzeniowy, więc pewnie za rok będę musiał szukać nowej i większej doniczki.
Ze zmian, które wprowadziłem to usunąłem filodendrona. Też został przelany i mimo iż odrastał to...ciężko to szło. Mam go wgłębi pokoju i chyba wystarczy. Ale zobaczymy później. Za to dodałem monsterę. Jak na razie jest przykryta przez zielistkę, jednakże wszystko jest kwestię kilku dni. Zielistki ciągną do światła jak jakieś nawiedzone, stąd zostały odwrócone - niech teraz ładniej się zagęszczą. Wcześniej (kilka tygodni temu) powycinałem odrosty, mam ich naprawdę multum, więc jakby ktoś chciał to proszę o kontakt. Nimi chyba też zabuduję kuchnię, coś na kształt roślinnej ściany. Wizualnie w jakimś procencie, odizoluje kuchnię od pokoju. Na sam dół dałem zamiokulkasa, przyda mu się trochę więcej światła. Teoretycznie zasłonięty przez inne rośliny rósł, ale nie tak jakbym chciał. Chyba za wysoko dałem trzykrotkę, ciężko to będzie podlewać.Jakiś czas temu została też pocięta, dzięki czemu ładnie się zagęszcza. Nawet szybko wypuszcza korzenie. Ledwo wsadziłem "patyk" w ziemię, a tu po tygodniu już rosną pędy
. Fajna roślinka. Myślę o tym, by spróbować jeszcze raz ze skrzydłokwiatem. W pracy mam takiego ładnego krzaczora, który jest bardzo daleko od światła, a rośnie jak nawiedzony. Może jest to jakaś odmiana, stworzona wprost dla mnie?
. Chyba się skuszę na jej kawałek
. Na samym dole pojawiła się dracenka obrzeżona, ukorzeniana z dwa miesiące temu. Ładnie rośnie, ale by wyglądała efektownie, potrzebuje jeszcze czasu.