Moje
Glucidium palmatum miało kilka pędów po kupnie , ale ile, to już nie pamiętam. Po roku na pewno jest i bardziej rozrośnięte , wyższe i ma wiele więcej kwiatów.
W ubiegłym roku , kiedy opadły na nas pierwsze przymrozki, glaucidium dopiero wychodziło z ziemi i nic złego mu się nie stało.Po zapowiedziach następnej fali zimna, ochroniłam je włókniną podwieszoną na czterech kołkach tak wysoko, by nie dotykało rośliny. Końce włókniny przycisnęłam do ziemi kamieniami i kawałkami drewna. Teraz włókninę zdjęłam, ale kołki zostawiłam...na wszelaki słuczaj.
Od zimnych podmuchów wiatrów znad łąk, chronią je wysokie, gęsto nasadzone rutewki.
Tak wyglądało 07.05.2014 ( fotka robiona w ciemny, deszczowy dzień, więc kolory wyszły jakieś blade)
W następnym roku, to już zupełnie inna roślina (09.05.2015 )
Po przymrozkach -6C, moje glaucidium już poszło spać. Zdążyło jednak otworzyć nasienniki (fot.16.10.2015)