Pierwsza Komodo Dragon, kupiona chyba w 2012 roku, niestety, zanikła mi. Prawdopodobnie została pożarta przez podziemne gryzonie, bo gdy wykopałam resztki, wszystko, co zostało, miało 2 cm wielkości. 2 lata temu kupiłam więc następną i posadziłam na bezpiecznym, ale dość suchym miejscu. W tym roku, jesienią, dostała dobrą miejscówkę na zielonce, wraz z innymi zielonymi wielkoludami.
Musiałam ją ponownie kupić bo dla mnie, to skończona piękność. Ma wszystko, co lubię u host- odpowiednią wielkość, moc, falbanki i jednolity, spokojny kolor, który nie odciąga uwagi od innych szczegółów w jej wyglądzie.
Fotka Komodo Dragon z 21.05.2018r. (po lewej, hosta
Elizabeth Campbell)
.