Karnawałowe pączki babci Tereski!
Cytuję dosłownie, co dostałam od koleżanki. A babcia Tereska, to jej mama:
"1 kg mąki tortowej
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
5 żółtek
2 całe jajka
pół litra mleka
1 kostka margaryny Kasia
1 łyżka spirytusu
15 dkg drożdży
pół szklanki cukru
szczypta soli
5 kostek smalcu
Do nadzienia wg uznania - powidła śliwkowe, a najlepiej twarda marmolada
Z tej porcji wychodzi ok. 40 pączków.
Mąkę przesiać przez sito, rozmieszać z proszkiem do pieczenia.
Mleko podgrzać, żeby było ciepłe. Dodać 1 łyżkę cukru i pokruszone drożdże. Rozmieszać i odstawić, żeby wyrosły. Jak drożdże wyrosną, następnie wlać je do mąki.
W międzyczasie ubić wszystkie jajka z resztą cukru, dodać rozpuszczoną margarynę.
Następnie wymieszać wszystko razem mikserem z końcówkami do wyrabiania ciasta (te sprężynki) ok 10 minut, tak aby ciasto odchodziło od ścianek miski. (Miska musi być bardzo duża, bo to ciasto ciągle będzie rosło).
Ciasto przykryć ścierką i wystawić na balkon lub do lodówki na ok. pół godziny.
A następnie wyrabiać pączki w ręku. i odstawiać na stół posypany mąką. Pamiętać o odległości pomiędzy pączkami, gdyż ciasto cały czas rośnie.
W dużym, szerokim garnku rozpuścić 3 kostki smalcu, aż będzie skwierczał. Dwie pozostałe kostki sukcesywnie dodawać, jak ju tłuszczu będzie coraz mniej.
Smażyć ok. 3 minuty po pierwszej stronie, po drugiej stronie wychodzi krócej.
Na koniec, jak pączki będą usmażone i nie za gorące polukrować wg uznania."
Moje uwagi: ja smażyłam nieco krócej - wystarczyło! Ale samemu trzeba wyczuć!
A to już fotoreportaż z wykonania:
I skoro juz tak się nawysilałam - prosze o usmażenie i pokazanie Waszych pączków!!!