Witam wszystkich specjalistów od zielonych form życia
Mam prośbę o pomoc w ratowaniu mojego drzewostanu.
Jako, ze praca przy obiektach zielonych nie jest naszą mocną stroną, a brzoza jako drzewo prezentuje się uroczo wybór był oczywisty.
W ogrodzie zawitały same brzozy, 'Youngii', Doorenbos i jedna z nazwy zapomniana. "Fajnie, że mamy drzewa - ne będzie z nimi kłopotu" mówili
Sadzone w zeszłym roku, na wiosnę wszystkie ładnie wypuściły liście. Jakoś w pierwszej połowie czerwca jedna z brzóz zaczęła schnąć od czubka, by po 2ch tygodniach stracić wszystkie liście (zbrązowiały i uschły).
No cóż pomyśleliśmy - zdarza się - zwłaszcza, że sąsiadka zarzuciła nam , że posadziliśmy ją zostawiając korzenie na wierzchu - okrutny los
Ważne ,że na pozostałych drzewkach nie widać by coś schło.
Ale tak patrzymy na pozostałe brzozy i coś dołem takie łysawe się zrobiły, podchodzimy i widzimy co na obrazku poniżej:
dolne gałęzie, tak do wysokości 1,6 obżarte z liści
. pocieszam się, zę widać nowe pąki więc może drzewa nie padną, choć na każdej z tych 2 pozostałych doorenbosów widać na szczycie 2 uschnięte gałązki - mam nadzieję, że zaraz całe nie pozdychają nam. Przegląd tych obżartych i uschniętych nie wykazał obecności gąsienic ani jakiegoś fizycznego paskudztwa obżerającego liście. Liczę, że szkodnik pojadł sobie, przepoczwarzył i odleciał.
Pomyślałem sobie by oglądnąć jeszcze ostatnią brzózkę, tę nieznana nam z nazwy - pięknie rośnie ale jak już oglądam to czemu nie - tu niestety sytuacja na moje oko wygląda tragicznie
dziurki plus narośl na pniu sugeruja jakiegoś drania zamieszkałego pod korą - dobrze mi się wydaje?
Proszę o wskazówki i radę co robić by ratować pozostałości z mojego lasu
ps. tak wiem - powinienem oglądać ogród dokładniej i częściej by wychwytywać takie "awarie". Nie doceniłem potęgi szkodników - błąd początkującego