Pierwsza figa zagościła w naszym ogrodzie przez przypadek, a nawet można powiedzieć, że z przymusu
Rodzice będąc w Turcji bezczelnie zniszczyli jakiegoś figowca rosnącego przy hotelu
zrywając z niego małą gałązkę i przywożąc do Polski. O dziwo ukorzeniła się ona bez żadnego problemu w doniczce ale rodzice stwierdzili, że nie mają warunków do jej zimowania
więc nam ją wcisnęli na przechowanie. Wiosną uznali jednak, że jej nie chcą z powrotem więc co było robić. Na kompost szkoda i zapadła decyzja, że posadzimy do gruntu, niech sobie radzi.
O dziwo poradziła sobie bez żadnego problemu mimo braku jakiegokolwiek okrycia.
Wprawdzie część nadziemna zmarzła ale wypuściła mocne pędy z ziemi. W kolejnych latach było podobnie ale zdarzył się jeden rok, w którym pędy w większości przezimowały nieuszkodzone.
Dzięki temu owoce, które się na nich zawiązały zdążyły dojrzeć i mieliśmy okazję skosztować fig z własnego ogrodu. Nie były one może zbyt duże (zielone z żółtym miąższem) ale całkiem smaczne.
Owoce zawiązują się co roku, problem polega jednak na tym, że na młodych tegorocznych pędach nie mają szans dojrzeć przed jesiennymi przymrozkami.
Aż żal patrzeć bo krzew jest od dołu obsypany małymi, zielonymi figami. Ocieplenie klimatu powinno być dla możliwości uprawy figowców w Polsce korzystne
jednak i tak trzeba szukać odmian o podwyższonej mrozoodporności. W naszej pierwszej roślinie problemem nie były temperatury w zimie.
Tę porę krzew potrafi przetrwać bez większych problemów i uszkodzeń, najgorsze są wiosenne przymrozki. Zeszłoroczne pędy doznają uszkodzeń na przełomie lutego i marca
gdy pod wpływem słońca ruszają soki w roślinie, a nocą przychodzi - 3
No ale zachęceni tymi doświadczeniami postanowiliśmy zbadać jak będą się sprawowały rośliny reklamowanej jako te, które mają sobie radzić z naszym klimatem.
Dlatego w zeszłym sezonie posadziliśmy malutką sadzonkę odmiany '
Peretta' a w tym dołączyła '
Brown Turkey'.