Projektując rabaty przygotowujemy teren, odchwaszczamy, zabezpieczamy krawędzie kamieniami lub innym borderami, czasem podnosimy teren, rozkładamy kartony, moczymy wodą, sypiemy warstwę kory, etc, cuda wianki.
Chciałam wam pokazać rabatę bez zakładania rabaty. Wysadzam rośliny do przygotowanego dołu w trawie, bo mam tu wieloletnie, przez 10 lat wypasane łąki zasilane naturalnie od góry i zestaw traw jest z doboru naturalnego. Utworzyła się gruba darń, która chroni piaszczystą glebę przed erozją i po suszy, nawet jeśli wszystko jest pożółkłe w kilka dni się znowu zazielenia po pierwszym deszczu. Po 10.latach takiego wzorowego ekstensywnego gospodarowania nie wyobrażałam sobie zaorania tego terenu.
W takim wypadku, gdy przygotowuję dołek dla moich roślin, jego zawartość jest atrakcyjna dla otaczających traw i w pierwszym roku bardzo mocno zarastają i zagłuszają moje nasadzenia, przynajmniej próbują. Konieczne jest pilnowanie i usuwanie na bieżąco plataniny korzeni traw wokół moich roślin. Jednak wszystko do czasu, do czasu, kiedy prawowity właściciel dołka się wzmocni. Nie potrafię wytłumaczyć, co się dzieje, ale wokół kilkuletnich roślin sadzonych przeze mnie nie ma już darni traw. Pojedyncze chwasty mają płytkie korzenie i usuwam je bez trudu wyjmując z ziemi bez użycia motyki, czy szpadla, co jest konieczne szczególnie w drugim roku po posadzeniu jakiejś rośliny.
Mam tu dla pokazania trawę, ktora rośnie w takim dołku trzeci rok. Zarośnięta?
Podchodzę i wyjmuję otaczające miskanta trawy, wyjmuję, bo wyrywaniem tego nie można nazwać. On już nie dopuszcza do siebie innych roślin. Zawłaszczył sobie całkiem spory pas ziemi wokół siebie.
Podsumowując, w tym szaleństwie jest metoda. Sadzenie roślin bez przygotowanej starannie rabaty ma sens w wymiarze kilkuletnim. W takim wypadku projektujemy nasadzenia otoczone zewsząd koszoną starannie trawą, tak długo, jak mamy sprawną kosiarkę i podłączony prąd.