Teraz kiedy chleb piekę na co dzień, mąkę zamawiam hurtowo w necie. A że zabrakło mi do darmowej przesyłki, dorzuciłam mąkę z samopszy. To obok płaskurki i orkiszu, stara odmiana pszenicy. Upiekłam z niej chleb na podobieństwo mojego żytniego na zakwasie, ale poszperałam jeszcze w necie, żeby upewnić się nt proporcji.
Chleb z samopszy
Na 1kg samopszy wzięłam 1,5 łyżki soli, 650 ml wody i zakwas pszenny tak 0,5 l (zawsze podają w gramach, a ja robię w słoikach i wiem, że do 1kg maki musze wlać co najmniej 0,5 litra aktywnego zakwasu). Wszystkie składniki wymieszałam hakiem kilka minut i zostawiłam na noc pod przykryciem. Rano przełożyłam do wysmarowanych i wysypanych mąką keksowek.
Poczekałam ok 2-3 godzin do wyrośnięcia. Warto poczekać, by wyrosły do brzegu foremki.
Ciasta wystarczy na 1 klasyczną długą i jedną taką 3/4.
Piekłam najpierw 15 min w 235st, a potem 40 min w 190st. Po upieczeniu wyjąć z foremek i studzić na kratce.
Przeczytałam, że ta mąka ma orzechowy posmak i można do chlebka wrzucić orzechów, bo pasują. Ale ja chciałam spróbować bez niczego. Faktycznie smakuje nieco inaczej, bardzo smaczny ten chleb wyszedł. Ale czy taki orzechowy?