Nie wiem czy ziemia tam faktycznie taka kwaśna bo
Masja była przez kilka pierwszych lat malinowa. To mnie w niej urzekło i dlatego ją kupiłem
Nabrała takiej barwy jak na zdjęciach dopiero od momentu wywiercenia studni w ogrodzie, a w zasadzie od kiedy zaczęła być tą wodą regularnie podlewana. Aż się boję myśleć co ta woda zawiera…
Nie robiłem badań bo służy mi tylko do podlewania. Z pewnością jest mocno zażelaziona, a że znajduje się w wodonośnych piaskach to i zapewne raczej kwaśna. Dodatkowo czasem można wyczuć delikatna nutę jajka…
W każdym bądź razie podlewam nią wszystko, w tym również rodki i borówki amerykańskie, które wyglądają na szczęśliwe.
Masja rośnie u mnie już jakieś 6 lat. Podmarzła tylko raz, chyba drugiej zimy po posadzeniu. Miała wówczas tylko jeden kwiat. Mrozy były wówczas siarczyste i nie pomogło najbardziej osłonięte miejsce w ogrodzie.
Od kilku już lat ma barwę taką jak na zdjęciach, przy czym wychodzi jaśniejsza i z każdym dniem nabiera fioletowej barwy.
Cis to półkarłowa odmiana Fastigiata Aureomarginata, a obok faktycznie rośnie pieris japoński Cupido. Posadziłem go tam bo chciałem uchronić roślinę przed mroźnymi, zimowymi wiatrami.
W ogrodzie znajomych pieris regularnie przemarzał zimą i nie kwitł. Odbudowywał się oczywiście wiosną ale kolejną zimą sytuacja się powtarzała. Mojego posadziłem więc w osłoniętym miejscu, przy ścianie budynku.
Sukces okazał się jednak połowiczny bo z powodu całkowitego braku słońca w tym miejscu pieris rośnie zdrowo i …. prawie wcale nie kwitnie
Na koniec jeszcze kwitnąca Masja z dzisiejszego dnia