edyta napisał:
Widzę, że intensywna dyskusja się wywiązała
..
Tematy, nazwijmy je 'ekologicznymi', zawsze budzą duże emocje, szczególnie podejścia ortodoksyjne. Różne są sytuacje i różne ogrody, więc stosowanie czarno-białych podziałów nie jest zbyt fortunnym podejściem. Nie propagujemy tu lania hektolitrami chemii, ale gdy cenną roślinę - jak pisała Ewcia - atakują szkodniki i patrzymy, jak umiera dzień po dniu, to nie będziemy czekac na cud z nieba, tylko działamy miejscowo. Jesli ktoś kiedykolwiek stosował np Larvanem dla ochrony Rh, to zapewne wie, o czym piszę. Do Arboretum w Wojsławicach wzywana jest specjalna ekipa ze świeżo sporządzonym roztworem specjalnie dla Wojsławic. Bada ona warunki i zaawansowanie rozwoju larw, bo wie, jak to robić - ma doświadczenie, wiedzę i sprzęt. My mamy dobre chęci i wiarę, ze Larvanem będzie 'świeży' i zadziała. To czasem nie wystarcza.
edyta napisał:
ograniczającą parowanie, ale znów pojawia się pytanie skąd wziąć ściółkę do systematycznego uzupełniania grządek i rabat?
Nie chcę ciągle kupować kory..
Edytko, wspominałam wcześniej, że zainwestowałam w rozdrabniacz spalinowy
Sprawdza się, choć ma wąskie gardło przy wylocie. Ta część będzie wymagała zmian, bo kilkakrotnie się zapchała. Jarek zamontuje inna blachę i tylko na części wylotu. Przy dużej ilości gałęzi jest to zakup konieczny i mający szansę na zwrot.
Ktoś tu wspomniał o słomie, że nie bardzo ten tego.... Kilka lat temu ściółkowałam słomą i choć na początku wyglądała nie bardzo, to potem sprawdziła się super. Jakie wnioski wyciągnęłam? Fajnie byłoby mieć dostęp do sieczkarni. To po pierwsze. Ja nie mam, więc gdybym się decydowała na słomę, to tylko jesienią. Przez zimę się 'przeżre' i wiosną już będzie wyglądać nieźle. Jest tu jeszcze jedna pułapka: słoma nie może być tegoroczna, bo całe rabaty porosną nam zbożami.
Dobrze więc, gdyby baloty były sezonowane przynajmniej rok.
Jeszcze jedna kwestia: aby takie ściółkowanie dało efekty, należy kłaść naprawdę grubą warstwę słomy. Jak pewnie wiadomo wielu osobom, ja pod spód daję kartony, co potęguje efekt ściólkowania, ale tez odkwasza glebę.
Obecnie, do ściółkowania wykorzystuje nie do końca przerobiony kompost liściowy z worków. Tę metodę podpatrzyłam w ogrodach pokazowych w UK. Tam liście zrzucane są pod specjalnie zbudowany narożny mur i kilka razy przewalane z miejsca na miejsce, by się równiej rozłożyły. Ryzyko, to obecność nasion drzew, szczególnie łatwo kiełkujących klonów i jesionów. Dlatego ja stosuję workowanie liści, bo kiełki maja mniejsze szanse na wzrost i przetrwanie w wysokich temperaturach, jakie się tam wytwarzają. Nie uniknie się chwastów, niestety, ale ja ściółkuję głównie właśnie dla wzbogacenia gleby i utrzymania w niej wilgoci.
Co nie jest polecane? Torf, który wyciąga wilgoć, jak gąbka a po zeschnięciu się niemal uniemożliwia jej wchłonięcie. Woda spływa omijając takie rabaty.
Czym byśmy jednak nie ściółkowali i jak by gruba ta ściółka była, to prawdą jest, że przy długotrwałych okresach bez deszczu, mój ogród nie jest w stanie sobie poradzić bez podlewania. Wiem, ze modne są strony typu 'Nie podlewam' itp, ale dotyczą one zupełnie innych ogrodów, niż mój. Nie czarujmy się, żadna roślina nie przeżyje bez słońca i bez wody.