Miłko, masz rację, to koty mają nas
Geniu, dziękuję. Choć wiem, że artystą malarzem nigdy nie będę, to miło czyta się takie słowa
Małgosiu, nie dziwię się Twojemu strachowi. To jeszcze maleństwo, ciekawe świata i zupełnie bezkrytyczne. Urodzone w cieplarnianych warunkach i mające dobroć wkoło. Nie zna zagrożeń, nie wie co to niebezpieczeństwo. Też bym się bała wypuścić go samego. Do tego jeszcze dochodzi sprawa rasy... chętnych pewnie sporo na okazję. Pilnuj malucha dobrze
Ja w tym tygodniu sprzątam ogród. Po pracy już można ze dwie godzinki coś porobić. Oczywiście jak nie pada deszcz...
Wciąż mam wrażenie, że w tym moim ogrodzie nic nie ma tylko trawnik, a jak przychodzi wiosenna robota, to... ogród botaniczny po prostu

Tnę i tnę i tnę, wynoszę, wywożę, plecy mnie łupią i końca nie widać... W końcu przycięłam wszystkie trawy, zwiozłam na kupę, wraca do domu... no masz... jeszcze jeden miskant się chybota na wietrze... i to taki, koło którego przechodzę tam i z powrotem... niech się jeszcze pochybota, bo obiad muszę zrobić...
Tak a'propos miskantów. Czy u Was też są zielone? Myślałam, że tylko rozplenica, a okazało się, że wszystkie, oprócz Giganteusów mają już nowe przyrosty i to takie kilkynastocentymetrowe...
Na hostowisku wykopałam z dziury w ziemi, pozostałości jednej hosty...

Miałam ją w ubiegłym roku wsadzić do donicy, zadołować, tylko mi odpowiednich rozmiarów donic brakło i tak została... masakra. Wsadziłam resztki teraz do donicy, może da rady... z naciskiem na "może".
Wysprzątaliśmy też dziś ze Zbysiem budki lęgowe. Okazuje się, że nie tylko sikorki moszczą sobie w nich gniazdka, o czym świadczą materace na jajeczka
Jedna z budek miała nie tylko wyścielone dno, ale też ocieplenie ścianek bocznych utkane ze źdźbeł traw i większych piórek

Oczywiście, nie miałam aparatu, więc zdjęcia nie mam, ale ślicznie to wyglądało