Ło matko, gdzie ja wsadzę minimum trzy....

Myślałam właśnie o takim soliterku, jednym, wyeksponowanym. Nie mam już gdzie tak duże drzewa wsadzać. W dodatku trzy.

Ale to jedno gdzieś muszę wetknąć. Tam, gdzie bym mogła wsadzić, to linia energetyczna idzie, a słup stoi u nas na działce i lipa. Mam ograniczone możliwości. Za domem jest warzywniak i szklarnia, więc za blisko też iglastych nie posadzę. Ciągle mnie coś ogranicza, albo szambo i dojazd do niego, albo szklarnia czy warzywniak.

Mam tam już iglaki; jodły. Sosna nie byłaby tak sama, wyrwana jakby z kontekstu. Może jeszcze o karłowych pomyślę iglakach, ale sosnę planuję jedną mieć. Czyli szukam himalajskiej.
A jaki odstęp trzeba zrobić od szklarni czy warzywniaka z tymi sosnami?
Byłabym zapomniała. Ogłaszam niniejszym, wszem i wobec, że na Podlasiu też zawitała wiosna.

Skoro wróblowate drą się wniebogłosy, znaczy, że wiosna.

Rano wyszłam mężusia odwieźć a tu wrzask. I jednego krokusa wczoraj dojrzałam.

Tylko dla pszczół trochę mało ten jeden...

Drugi może dziś się rozwinie, ma być 17 stopni i słonko.

Dokumentacja słabiutkiej wiosny, ale jednak, będzie potem. Jak wylęgnę do ogrodu.